Samolot spadł na domy w Clearwater na Florydzie. Wybuchł wielki pożar, są ofiary śmiertelne. Pilot zgłaszał awarię silnika
Tragiczna katastrofa lotnicza na Florydzie! Wczoraj, 1 lutego wieczorem czasu lokalnego, czyli w nocy z czwartku na piątek polskiego, niewielki samolot spadł na miasto Clerwater. Jednosilnikowy Beechcraft Bonanza V35 rozbił się na osiedlu mobilnych domów, w których mieszkali ludzie. Według ABC uszkodzonych zostało wiele z nich, trzy zostały objęte pożarem, jeden jest całkowicie zniszczony. Zgłoszenie o wypadku wpłynęło o godzinie 19:08 czasu miejscowego. Świadkowie poinformowali, że w Bayside Estates, dużym osiedlu przenośnych domów (np typ "domku holenderskiego"), doszło do gwałtownego pożaru i spadł tam niewielki samolot.
"Podczas rozmowy pilota z wieżą samolot zniknął z radarów, około trzech mil na północ od pasa startowego"
Początkowo służby nie podawały, czy są jacyś poszkodowani, teraz według strażaków bilans ofiar rośnie. "Mogę potwierdzić, że mamy kilka ofiar śmiertelnych zarówno w samolocie, jak i na ziemi" – powiedział amerykańskim reporterom obecnym na miejscu szef straży pożarnej Clearwater Scott Ehlers. "Nadal pracujemy, aby upewnić się, że nie będzie żadnych dodatkowych ofiar" - dodał. Co było przyczyną wypadku? Wiadomo, że tuż przed katastrofą pilot zgłaszał problemy z silnikiem. "Podczas rozmowy pilota z wieżą samolot zniknął z radarów, około trzech mil na północ od pasa startowego" – powiedział Ehlers.
W galerii poniżej zobaczycie zdjęcia z katastrofy samolotu na Florydzie: