Samolot Ryanaira wystartował z z Portu Lotniczego Lublina w sobotę o godzinie 21.35. Według informacji, do których dotarł branżowy portal fly4free, mniej więcej po dwóch godzinach, na wysokości Holandii, zaczęły się problemy z kontaktem z kontrolerami ruchu lotniczego. Ci próbowali połączyć się z pilotami na różnych częstotliwościach. Kolejne próby nie przynosiły jednak rezultatów. W sukurs naszej ekipie przyszła belgijska armia, która z bazy Kleine Brogel wysłała myśliwce F-16. Te przejęły maszynę i leciały do niej równolegle. Jak donosi fly4free, na pomoc wezwano także brytyjski myśliwiec Typhoon. Miał on w razie potrzeby przejąć lecący do Londynu samolot w brytyjskiej strefie powietrznej. Na szczęście wcześniej udało się złapać kontakt z załogą, bo łączność została przywrócona. Nie wiadomo, jaka była przyczyna awarii.
Samolot z Lublina STRACIŁ łączność radiową. Chwile grozy na pokładzie
2018-02-13
12:56
Strachu najedli się pasażerowie lecący w sobotę, 10 lutego, z Lublina do Londynu. Samolot planowo miał wylądować na lotnisku Stansted. Po dwóch godzinach lotu zaczęły się jednak problemy. Przez około pół godziny piloci nie mogli skontaktować się z kontrolerami ruchu. Sytuacja była nerwowa, dlatego w powietrze wzbiły się belgijskie myśliwce, które miały przechwycić maszynę w powietrzu.