Przed żołnierzami poważne wyzwanie: stęsknieni za żonami, dziećmi i rodzinami muszą uzbroić się w cierpliwość. Wszystko wskazuje bowiem na to, że pech nieprędko zamierza opuścić ponad 200 mundurowych, którzy już od ponad tygodnia nie mogą wrócić do ojczyzny z misji w Afganistanie.
Powracających żołnierzy najpierw zatrzymały zamieszki w Kirgistanie. Potem amerykańskie samoloty nie mogły wzbić się w powietrze, bo na Islandii wybuchł wulkan i gigantyczna chmura popiołów wulkanicznych przykryła niebo. Teraz radio RMF FM podaje, że jedna z maszyn, którą mieli wracać Polacy ma zepsute hamulce, a druga - silnik.
Przeczytaj koniecznie: Orędzie prezydenta Baracka Obamy: dlaczego musimy walczyć w Afganistanie
Samolot z niesprawnymi hamulcami musiał wylądować w Rumunii. Druga amerykańska maszyna, która miała zabrać ponad 200 polskich żołnierzy, została uziemiona w bazie wojskowej Manas w Kirgistanie. Powód? Usterka silnika, która może zagrozić bezpieczeństwu lotu.
Rodziny żołnierzy odchodzą już od zmysłów, a Dowództwo Operacyjne Sił Zbrojnych uspokaja, że lada dzień mechanicy uporają z usterkami i maszyny wzbiją się w powietrze.
Aż strach pomyśleć, jak będzie wyglądał powrót do kraju ponad tysiąca żołnierzy z szóstej zmiany, którzy jeszcze zostali w Afganistanie.