To jedna z najgłośniejszych afer korupcyjnych w historii Francji. Wielkie pieniądze, tajne spotkania i koperty przyjmowane "pod stołem" przez najważniejsze osoby w państwie. Sprawa wyszła na jaw, kiedy była księgowa miliarderki ujawniła, że Sarkozy w 2007 roku za pośrednictwem obecnego ministra pracy Ericka Woetha (54 l.) przyjmował łapówki na swoją kampanię wyborczą.
Sarkozy'emu zarzucono, że podczas licznych kolacji w rezydencji Lilliane Bettencourt wziął w sumie 150 tys. euro na swoją prezydencką batalię. Miał je wynosić zapakowane w kopertach.
Prezydent twardo się jednak broni. - Oskarżenia o to, że brałem pieniądze podczas kolacji to hańba - grzmiał w pierwszym po wybuchu afery wywiadzie telewizyjnym.
A miliarderka, oprócz oskarżeń o wręczanie łapówek, podejrzewana jest o niepłacenie podatków. Śledczy przeszukali nawet jej biuro. Nieoficjalnie wiadomo, że Bettencourt na szwajcarskich kontach ukrywa łącznie 78 mln euro.