Szydło wyszło z worka podczas "gospodarskiej wizyty" Sakrozy'ego w belgijskiej fabryce, która produkuje części samochodowe. Nagle okazało się, że - delikatnie rzecz ujmując - niewysoki prezydent Francji bryluje wzrostem wśród witających go pracowników.
Przypadek? Nic podobnego! Powitać Sarkoziego mogli tylko ci, którzy przebrnęli przez casting. Warunek był właściwie tylko jeden - wzrost poniżej 165 centymetrów.
Nie wiadomo tylko, kto wpadł na taki pomysł "eliminowania konkurencji" w świetle kamer. Sam prezydent podobno o pomyśle nic nie wiedział. Ręce umywają również PR-owcy Sakroziego, którzy z niskiego wzrostu prezydenta starają się zawsze robić zaletę (cenne jest tu porównanie do Napoleona Bonaparte). Sami pracownicy fabryki jako pomysłodawcę wskazują "otoczenie prezydenta". Niewykluczone jednak, że był to autorski wymysł włodarzy zakładu - ot tak, żeby podbudować prezydenckie ego.
Sarko ma kompleks niższości!?
2009-09-10
15:15
Nicolas Sarkozy kolosem nie jest. Ma 165 centymetrów wzrostu i między innymi dlatego jego piękna żona Carla Bruni rzadko nosi buty na obcasach. Do tej pory większych problemów z własnym... rozmiarem prezydent Francji nie miał. Okazuje się, że do czasu.