- Chcemy natychmiastowych wyjaśnień na temat przebiegu wyborów prezydenckich oraz wstrzymania represji i przemocy wobec manifestantów - już te słowa Sarkoziego wywołały w Iranie niezadowolenie, a oliwy do ognia dolał jeszcze francuski minister spraw zagranicznych Bernadr Kouchner.
Szef MSZ o "dyplomacji" najwyraźniej zapomniał i stwierdził, że w Iranie doszło do "demokratycznej rewolucji", po czym potępił "brutalne represje" ze strony władz w Teheranie wobec opozycjonistów. Kouchner zażądał również natychmiastowego i bezwarunkowego zwolnienia z aresztu manifestantów i działaczy opozycji.
Na reakcję z Teheranu długo czekać nie było trzeba. Irański minister spraw zagranicznych Manuszer Mottaki określił słowa Kouchnera, jako "nieodpowiedzialne" i zażądał natychmiastowych przeprosin ze strony władz francuskich. W przeciwnym wypadku za "niewyparzony język" Francuza zapłaci cała Europa - z Iranu wyrzuceni zostaną wszyscy dyplomaci ze Starego Kontynentu.
Sarkozy powiedział o słowo za dużo
2009-06-22
18:50
Koniec milczenia Francji w sprawie wyborów w Iranie. Nicolas Sarkozy nie przebierał w słowach i zdecydowanie potępił władze w Teherenie. Teraz Iran żąda przeprosin i grozi, że wyrzuci wszystkich dyplomatów ze Starego Kontynentu.