O ile agenci mogą dokonać nalotu wszędzie, to jednak teren kościoła jest dla nich zamknięty. Z takiego azylu postanowiła skorzystać imigrantka z Pakistanu Saheeda Nadeem (62 l.) z Kalamazoo w Michigan, która podczas rutynowej wizyty w Urzędzie Imigracyjnym została przekazana w ręce ICE i usłyszała, że 12 marca ma opuścić USA. Kobieta zamiast na lotnisko udała się do Congregational Church. Razem z nią poszedł 20-letni syn Samad Nadeem, który w poniedziałek przemawiał w kościele do zgromadzonych działaczy imigracyjnych. - To bardzo smutne, że Ameryka zapomina, skąd wzięła się jej potęga. My nie zrobiliśmy nic złego. Chcemy lepszego życia - mówił, przemawiając w kościele, Samad Nadeem. Przebywa on w Amerce z ochronnym statusem Deferred Action for Childhood Arrivals (DACA). Zarówno jego, jak i jego matka wspiera lokalna społeczność zamierzająca bronić ich przed deportacją.
Schronili się w kościele przed ICE
Polityka administracji Donalda Trumpa sprawia, że imigranci żyją w paraliżującym strachu. Potęgują go naloty ICE, które przeprowadzane są coraz częściej, i to w miejscach uznawanych dotąd za bezpiecznie. Dlatego też coraz częściej imigranci chronią się w kościołach.