O Simonie Dorante-Dayu zrobiło się głośno kilka miesięcy temu, po śmierci królowej Elżbiety II. 56-latek mieszkający na co dzień w Australii, utrzymuje, że jest sekretnym dzieckiem króla Karola III (74 l.) i królowej małżonki, Camilli Parker-Bowles (75 l.). Zgodnie z jego teorią, przyszedł na świat, gdy Karol miał 17 lat. Aby nie wywołać skandalu, został adoptowany i wywieziony poza granice Wielkiej Brytanii. Podobno adopcyjna babcia Simona pracowała na dworze królowej Elżbiety i księcia Filipa, a prawdę o jego pochodzeniu miała mu wyznać na łożu śmierci. Dorante-Day próbuje udowodnić, że w jego żyłach płynie błękitna krew i że to właśnie on, a nie William i Harry, ma przede wszystkim prawo do dziedziczenia tronu po Karolu.
Nieślubny syn króla Karola III. "Piłowali mi zęby"
Dorante-Day ma całą rzeszę zwolenników, dla których w mediach społecznościowych publikuje kolejne rzekome niezbite dowody na swoje pochodzenie. Swego czasu opowiadał m.in. o kontrowersyjnych zabiegach, którym miał być poddawany w dzieciństwie, by nikt nie poznał jego "prawdziwej" tożsamości. "Moje oczy były niebieskie, ale przymusowo zostały zmienione na brązowe, gdy miałem osiem lat. Z kolei dwa moje zęby opiłowano, gdy miałem 15 lat" - mówił dla 7News. Próbował też przekonać Elżbietę II, by zmusiła syna do poddania się testowi DNA. "Karol dostał to, czego chciał - dostał tron, dostał żonę, dostał wszystko. Ja też chcę dostać to, o co walczę. (...) Jeśli nie jest moim ojcem, niech to udowodni" - mówił.
Siostry "sekretnego syna" Karola III: "To fanatyk"
Teraz do akcji wkroczyły siostry Simona - jedna biologiczna, druga przyrodnia. Zgodnie twierdzą, że ich brat to... fanatyk i oszust. Założyły nawet fanpage The Fake Prince Down Under - The Research, na którym próbują udowodnić, że Dorante-Day uroił sobie historię o swoim pochodzeniu. Tracie (52 l.) i Amanda (56 l.) [imiona zmienione na prośbę kobiet - przyp. red.] swoimi uwagami podzieliły się z "Daily Star". "Naszym zdaniem jego główną motywacją są pieniądze, ale jest to również połączone z chęcią bycia uznanym za kogoś ważnego. Jako adoptowane dziecko ma wyobrażenie o tym, kim mógłby być i skąd mógłby pochodzić, a my nigdy do tego nie pasowaliśmy"- mówią.
Dodają, że są w posiadaniu metryki Simona i nie ma cienia wątpliwości, że nie ma on nic wspólnego z rodziną królewską. Mówią też, że chcą zdemaskować Dorante-Daya, by "chronić pamięć swoich bliskich". "Opowiadam swoją wersję historii po prostu dlatego, że moi rodzice i dziadkowie nie są w stanie, bo już nie żyją" - mówi Tracie. "Przewracaliby się w grobach, gdyby wiedzieli, co o nich powiedział lub o co ich oskarżył, a także zadaliby to samo pytanie, które ja i wielu innych często zadawało: »Dlaczego«?".