Mężczyzna sfingował własną śmierć, a gdy rodzina przyjechała na pogrzeb, przyleciał tam helikopterem. "Chciałem dać im lekcję"
Ten mężczyzna sfingował swoją śmierć tylko po to, żeby wystraszyć rodzinę. Pomysł pewnego TikTokera z Belgii podzielił internautów. Jedni uważają, że to, co zrobił, było lekcją dla lekceważących go krewnych, ale większość sądzi, że znacznie przesadził i zachował się strasznie. Co dokładnie się wydarzyło? Pewnego dnia rodzina Davida Baertena z Belgii zobaczyła w mediach społecznościowych, że jego córka zamieszcza wzruszające pożegnania, pisząc o śmierci ojca. Jak się potem okazało, dzieci i żona Belga o wszystkim wiedziały, a spisek został zawiązany tylko dla oszukania reszty rodziny. Krewni Davida nie mieli powodów, by nie wierzyć we wpisy dziewczyny. Zorganizowano mężczyźnie pogrzeb pod Liege, zjechali na niego bliscy mężczyzny. Gdy wysiadali z samochodów przy cmentarzu i kościele, w pewnym momencie usłyszeli dźwięk nadlatującego helikoptera. Maszyna wylądowała tuż przy żałobnikach i wyszedł z niej... rzekomo zmarły David Baeten!
"Czułem się niedoceniany. Dlatego chciałem dać im lekcję życia"
Wszystko zostało oczywiście uwiecznione kamerą i umieszczone potem na TikToku. Na filmie widać, jak ludzie biegną w stronę "ożywionego" Belga, jeden z mężczyzn pada mu w ramiona ze łzami w oczach... „To, co widzę w mojej rodzinie, często mnie rani” – tłumaczył potem Baerten w rozmowie z The Times. „Nigdy nie jestem na nic zapraszany. Nikt mnie nie widzi. Wszyscy oddaliliśmy się od siebie. Czułem się niedoceniany. Dlatego chciałem dać im lekcję życia i pokazać im, że nie należy czekać, aż ktoś umrze, aby się z nimi spotkać” - dodaje mężczyzna. Przesadził?