- Od początku uważałam, że budowa tego schroniska to był bardzo zły pomysł. Zawsze mieliśmy "swoich" bezdomnych, a miasto dołożyło nam jeszcze dodatkowych z całej metropolii - mówi pani Alicja, która na Greenpoincie mieszka od ponad 20 lat. Jej obawom nie ma co się dziwić, tym bardziej że napaść, jaka miała miejsce w schronisku, była wyjątkowo brutalna. Doszło do niej z soboty na niedzielę - donosi "The Gothamist". Jak podaje policja, między trzema lokatorami ośrodka doszło do awantury. W pewnym momencie jeden z nich, 34-letni, został zaatakowany przez dwóch pozostałych, w wieku 48 i 50 lat, i dźgnięty szpikulcem do lodu. Zalanego krwią i z ranami na szyi oraz klatce piersiowej rannego przewieziono do Bellevue Hospital. Jego stan lekarze określają jako ciężki. Tymczasem dwóch pozostałych mężczyzn trafiło do aresztu i wkrótce mają usłyszeć zarzuty.
To, co się wydarzyło w liczącym 200 łóżek schronisku, potwierdza tylko obawy, jakie mieli i mają pani Alicja oraz zdecydowana większość mieszkańców Greenpointu. Od samego początku - kiedy tylko pojawiły się pogłoski na temat otwarcia przy on McGuinness Boulevard schroniska, rozpoczęli oni protesty. Wspierani byli nawet przez miejskiego radnego Stevena Levina. Niestety ich głosy nie zostały wysłuchane...