Burza wokół zeszłorocznych świąt rozpętała się po publikacji dziennika "Daily Mirror", zgodnie z którą 27 listopada 2020 r., w czasie trwania drugiego lockdownu, premier Wielkiej Brytanii Boris Johnson, miał wygłosić przemówienie na imprezie pożegnalnej jednego ze swoich asystentów. Potem, gdy oficjalne przyjęcie świąteczne na Downing Street zostało odwołane, miał wyrazić zgodę, by zorganizować nieoficjalne spotkanie, na którym miało się pojawić około 40-50 osób. Jak informuje PAP, wszystko to w czasie, gdy na Wyspach pandemia szalała tak, że obowiązywał zakaz spotykania się z kimkolwiek poza współmieszkańcami. Teraz stacja telewizyjna ITV opublikowała nagranie, które może potwierdzać te doniesienia. Widać na nim pracowników Downing Street udających konferencję prasową i żartujących na temat bożonarodzeniowej imprezy. "Czy premier zgodziłby się na zorganizowanie przyjęcia świątecznego?" - zadaje pytanie Ed Oldfield, doradca premiera. Jedna z osób mówi: "To nie było przyjęcie, to był ser i wino". "Czy ser i wino są w porządku?" - pyta z kolei była już rzeczniczka, Allegra Stratton i dodaje żartobliwie: "To fikcyjne przyjęcie było spotkaniem biznesowym i nie było dystansu społecznego".
CZYTAJ TAKŻE: Strzelanina w urzędzie! Odmówił założenia maseczki, zabił dwie osoby. "To było zaplanowane"
CZYTAJ TAKŻE: To prawdopodobnie najbrzydsza choinka świata! Wielka awantura o świąteczne drzewko
Jak informuje Polska Agencja Prasowa, premier Johnson był już kilkukrotnie proszony o wyjaśnienia w tej sprawie. Ani razu nie zaprzeczył, by takie przyjęcia się odbyły, jednak podkreślał, że jego rząd zajmuje się tym, co jest dla ludzi naprawdę istotne, a nie sprawą sprzed roku. Teraz jednak zmienił narrację. Oburzonych sytuacją Brytyjczyków jest tak wielu, że chyba poczuł wreszcie, że nie może ich zignorować. Jak donosi "Daily Mail", Boris Johnson zapowiedział właśnie, że zlecił wewnętrzne śledztwo w tej sprawie. "I jest rzeczą oczywistą, że jeśli te zasady zostały złamane i przyjęcie się odbyło, zostaną podjęte działania dyscyplinarne wobec wszystkich zaangażowanych” - powiedział. Krytycy Johnsona uważają, że to może być gwóźdź do jego trumny.