Jason Godleski i jego nowa dziewczyna Samarial Dubose mieli dokonać tej przerażającej zbrodni w ubiegłym miesiącu, jednak zarzuty postawiono im dopiero kilka dni temu. Jak informuje "New York Post", 33-letni Godleski mieszkający na Florydzie, zamknął 12-letniego syna w niewielkim pomieszczeniu służącym za pralnię i bił go tak długo, aż chłopiec nie był już nawet w stanie płakać, tylko pojękiwał. Potem razem ze swoją 30-letnią partnerką i trójką przyrodniego rodzeństwa chłopca wyruszyli na rodzinną wyprawę do Connecticut. Dwa dni później Jason Godleski wrócił sam do rodzinnego domu i znalazł ciało swojego 12-letniego syna. Zadzwonił na numer alarmowy i poinformował policję o śmierci dziecka. Dyspozytor, który przyjmował zgłoszenie zapytał, dlaczego Godleski nie zadzwonił wcześniej i czy wie, jak umarł jego syn.
Ojciec chłopca miał odpowiedzieć, że nie wie. "Wiem, że przyjedziecie tu i mnie zabierzecie, ale czy mogę po prostu zapalić papierosa naprawdę szybko?” - miał powiedzieć do dyspozytora Godleski.
33-letniemu Godleskiemu postawiono zarzut zabójstwa i niezgłoszenia zgonu. Kilka dni temu w Connecticut zatrzymano także jego partnerkę. 30-letnia Samarial Dubose usłyszała takie same zarzuty.