Etan Patz wyszedł z domu w maju 1979 i nigdy nie wrócił. Po latach uznano go za zmarłego, ale nigdy nie znaleziono zabójcy dziecka. Dopiero teraz przyznał się do tego Pedro Hernandez, który w tamtych latach pracował w bodedze przy Prince Street, niedaleko mieszkania rodziców chłopca. Jednak w środę śledczy znów pojawili się w budynku. W miejscu dawnej bodegi znajduje się teraz sklep z okularami. Śledczy wynosili stamtąd torbę, w której mogły się znajdować jakieś dowody. Prócz przyznania się Hernandeza do winy nie ma żadnych innych dowodów, nigdy nie znaleziono też ciała chłopca. Jak poinformowano po raz pierwszy przeszukano te części budynku, do których nie było do tej pory dostępu. Daisy Rivera, żona Hernandeza, z którą jest od dawna rozwiedziony powiedziała, że jej mąż jeszcze w latach 80. trzymał zdjęcie Etana. Podczas rewizji w domu Hernandeza nie znaleziono zdjęcia, o którym mówiła Daisy. Jak zeznała, kiedy zapytała go co to jest i dlaczego trzyma zdjęcie dziecka wycięte z gazety Pedro wpadł w szał. On sam zeznał, że nie miał żadnej innej motywacji zabójstwa prócz „nieprzepartej chęci”
Śledczy znów wracają na Soho, gdzie zamordowano Etana Patza
Śledczy z NYPD znów zaczęli przeszukiwać budynek na Soho, w którym w 1979 zamordowany został Etan Patz (6 l.). Do zabójstwa przyznał się już Pedro Hernandez, ale policja szuka tam nowych śladów.