61-letni Guzman był ścigany już od 2006 roku. W międzyczasie dwukrotnie uciekał z meksykańskich więzień. Ostatecznie został aresztowany w Meksyku w 2016 roku, a w 2017 roku doszło do jego ekstradycji do USA. Nie przyznawał się on nigdy do winy, przez co stanął przed sądem.
Jak informuje Reuters w jego procesie zeznawało ponad 50 świadków, którzy wskazywali, że w czasie, gdy kontrolował Sinaloę, z rąk kartelu zginęły tysiące ludzi. Przesłuchania zapewniły wiedzę na temat mechanizmów powstawania i kierowania potężnym kartelem praz wskazywały, że to właśnie "El Chapo" jest odpowiedzialny za morderstwa i kierowanie wielką siatką przestępczą (dzięki temu przez lata miał zgromadzić majątek wart miliardy dolarów).
W trakcie procesu były ochroniarz narkotykowego bossa zeznał, że Guzman sam torturował swoje ofiary. Opisywał cierpienia, jakich doświadczały. Inny przekonywał, że jako prawa ręka bandziora był świadkiem, jak ten przekupił w październiku 2012 roku ówczesnego prezydenta Meksyku (Enrique Pena Nieto miał przyjąć 100 mln dolarów łapówki w zamian za nieściganie "El Chapo").
Amerykańscy prokuratorzy udowodnili oskarżonemu przemycanie do USA kokainy, heroiny, metamfetaminy i marihuany przez ponad 20 lat oraz zdobycie pozycji w Meksyku za sprawą morderstw i wojen z innymi kartelami.
W sumie ława przysięgłych uznała go za winnego wszystkich dziesięciu zarzucanych mu czynów. Grozi mu dożywotnie pozbawienie wolności.
W nawiązaniu do jego słynnych ucieczek z meksykańskich więzień w sieci pojawiły się już humorystyczne grafiki dotyczące najnowszego wyroku: