Jak informuje brytyjski "Daily Mail", do tragedii doszło 29 lipca. To wówczas brazylijski farmer Garon Maia zdecydował się zabrać na lot swojego 11-letniego syna Francisco. Wzbili się oni w przestworza własną dwusilnikową maszyną - Beechcraft Baron 58 (o wartości ok. 5 mln złotych). Szybko, z niewyjaśnionych do tej pory przyczyn, w pewnym momencie samolot z impetem runął na ziemię i rozbił się w lesie. - Według władz samolot wystartował o 17:50, rozbił się osiem minut później - poinformował dziennik. Niestety, obydwaj pasażerowie nie mieli szans przeżyć tego zderzenia...
Jakby mało było tragedii w tej rodzinie, tuż po pogrzebie Garona i Francisco (odbył się 1 sierpnia) doszło do kolejnej śmierci. Pogrążona w smutku oraz rozpaczy po stracie ukochanego i synka, Ana Pridonik chwyciła za pistolet i odebrała sobie życie!Zobacz: Akcja ratunkowa na Bałtyku. 55-latek wypadł za burtę, żona w rozpaczy! "Musimy spodziewać się najgorszego
Wstrząsające nagranie w sieci
Tymczasem po sieci zaczęło krążyć wideo, pochodzące rzekomo z konta 42-latka. Choć nie wiadomo, kiedy dokładnie zostało nagrane, to przedstawione na nim czyny budzą powszechne oburzenie. Na nagraniu wyraźnie widać 11-latka, jak sam prowadzi samolot (gdy zgodnie z brazylijskim prawem, aby latać samolotem, trzeba mieć ukończone 18 lat i być zarejestrowanym w Krajowej Agencji Lotnictwa Cywilnego), podczas gdy obok siedzi dumny ojciec, który udziela mu wskazówek i... popija przy tym beztrosko piwo! Teraz policja bada, kto w momencie tragedii odpowiadał za pilotowanie samolotu, natomiast Centrum Badań nad Zapobieganiem Wypadkom Lotniczym ustala przyczyny katastrofy.