Jak poinformowała Polska Agencja Prasowa, miejscowi funkcjonariusze znaleźli ciała w sobotę, 31 sierpnia około godz. 13.15 miejscowego czasu (14.15 czasu polskiego). Policja hrabstwa Surrey potwierdziła, że trójka chłopców - wszyscy poniżej czwartego roku życia - byli spokrewnieni z mężczyzną i poinformowała, że na obecnym etapie śledztwa uważa, że było to odosobnione zdarzenie, w które nie były zaangażowane osoby trzecie. Policja przekazała, że najbliższa rodzina, w tym matka chłopców, została poinformowana o zdarzeniu i objęta opieką psychologiczną (WIĘCEJ: Policja znalazła ciała czterech osób. Nie żyje dorosły mężczyzna i jego trzej synowie).
Z informacji przekazanych przez "The Guardian" wynika, że sąsiedzi rodziny "sądzili, że w domu mieszkała młoda polska rodzina z bliźniakami". Tymczasem portal Metro porozmawiał z 48-letnim Shehrem Sikandarim, który był ich sąsiadem. Przyznał on, że na krótko przed przybyciem policji słyszał on "przerażający krzyk". - To niewiarygodne i traumatyczne, to, co usłyszeliśmy (...). Nadal jesteśmy w szoku. Trójka uroczych dzieci - widzieliśmy, jak się bawią - miał wyznać poruszony.
Wtórował my inny sąsiad, który stwierdził, że tragiczne wydarzenie jest dla wszystkich szokiem. - To przerażające, gdy coś takiego dzieje się na twoim podwórku, zwłaszcza gdy sprawa dotyczy dzieci - ocenił.
Zobacz: Nie żyje 6-letni chłopiec, został zamordowany. Policja zatrzymała Karolinę Ż.
- To po prostu przerażające, zwłaszcza pod koniec wakacji letnich, kiedy mieli właśnie wrócić do szkoły - przekonywał kolejny z sąsiadów. Inna kobieta opowiadała z kolei, że przez całe wakacje słyszała chłopców bawiących się w ogródku za domem. - Zawsze wydawali się szczęśliwi - wspominała.
Najbardziej wstrząsającą relację sąsiada umieszczono jednak w "The Daily Telegraph". Mieszkający obok mężczyzna relacjonował, że tego dnia około 10 jadł śniadanie na zewnątrz i u sąsiadów było bardzo cicho. Sądził, że wyjechali. Jak mówił:
- Myśleliśmy, że nie ma ich w domu. Zazwyczaj zabierają dzieci na rowery. Potem usłyszeliśmy jakieś krzyki, a potem przyjechała policja. Kobieta krzyczała. To były naprawdę przerażające krzyki i wszyscy wyszli, żeby zobaczyć, co się dzieje