Chodzi o szczegóły śmierci porucznika Gliniewicza, a dokładnie jak zginął. Jak donosi Associated Press, policjant został trafiony dwa razy. Jedna z kul została tak wystrzelona, że przeszła bokiem nad kamizelką i trafiła Gliniewicza w klatkę piersiową. Ten strzał w serce był śmiertelny. Kierunek wejścia kuli może bowiem wskazywać na to, że była wystrzelona z góry, kiedy funkcjonariusz został powalony na ziemię pierwszym strzałem. Informacje te wypłynęły z biura koronera Thomasa Rudda. Zdaniem śledczych prowadzących dochodzenie i próbujących dorwać morderców, to może jeszcze bardziej utrudnić śledztwo, które już i tak utknęło w miejscu. Zgadzają się też z tym kryminolodzy. – Ujawnienie detali na temat ran na tym etapie było bardzo złą decyzją koronera – uważa profesor Richard Kling, z Chicago-Kent College of Law. – To są informacje, które może znać tylko policja i prawdziwy zabójca, który powiedziałby to w czasie przesłuchania. A teraz każdy wie – dodał profesor.
Śmierć policjanta. Kula w serca zabła porucznika Gliniewicza
Kolejne dni poszukiwań morderców porucznika z Fox Lake, Joe Gliniewicza nie przyniosły skutków. Każdy podjęty trop, okazuje się być złym i prowadzącym donikąd… Tymczasem z Biura Koronera Lake Couty na światło dzienne wypłynęły informacje, które – zdaniem śledczych – nie powinny…