Około pierwszej nad ranem w poniedziałek, policja w Bakersfield, ponad sto kilometrów od Los Angeles, otrzymała zgłoszenie, że w okolicy kręci się mężczyzna i trzyma w reku bron. Po przybyciu na miejsce jeden ze świadków, miał wskazać oficerem Francisco Sernę, emerytowanego dziadka i ojca piątki dorosłych dzieci, który stał na środku podjazdu jednego z domów na osiedlu. Jaki był dokładny przebieg zdarzeń późnej jest ustalany, ale wiadomo, że policjanci wystrzelili do staruszka serię. Serna został trafiony kilkakrotnie i zmarł na miejscu. Ani przy mężczyźnie, ani też w najbliższej okolicy, którą dokładnie przeszukano, nie znaleziono żadnej broni. - Mój ojciec nie posiadał żadnego pistoletu! To dziadek, który chciał w spokoju, w otoczeniu rodziny dożyć swoich dni… - mówił syn zabitego mężczyzny, Rogelio Serna. Dodał, że jego ojciec zaczął mieć w ostatnim czasie pierwsze objawy demencji, ale to nie powód, by zabijać człowieka. Staruszek, który najprawdopodobniej wyszedł z domu i nie mógł do niego wrócić, został zastrzelony kilka metrów od miejsca, gdzie mieszkał z żoną i córką.
Śmiertelna interwencja kalifornijskiej policji. Zabili staruszka bez powodu?
2016-12-14
1:00
Tragedia w Kalifornii. Policja postrzeliła tam śmiertelnie 73-letniego Francisco Sernę z pierwszymi symptomami demencji, który rzekomo miał się kręcić po okolicy z bronią w ręku. Broni jednak nigdzie nie znaleziono… Rodzina staruszka żąda wyjaśnień.