Śmiertelnie chora Celine Dion ujawnia. Zażywałam śmiertelne dawki leku

i

Autor: Screen YouTube/NBC

Gwiazda walczy z chorobą

Śmiertelnie chora Celine Dion ujawnia. "Zażywałam zabójcze dawki leku"

2024-06-12 11:27

Jedna z największych gwiazd muzyki, obdarzona jednym z najpotężniejszych głosów na świecie boryka się z bardzo rzadką chorobą sztywności uogólnionej. Nie koncertuje, nie udziela się publicznie, po prostu walczy o to, by móc w miarę przyzwoicie funkcjonować. 55-letnia Dion udzieliła właśnie pierwszego wywiadu od czasu strasznej diagnozy. Wyznała między innymi, że przyjmowała śmiertelne dawki leków przeciwbólowych.

Pierwsze informacje o tym, że pochodząca z Kanady diwa, obdarzona głosem o skali czterech oktaw, jest chora pojawiły się pod koniec ubiegłego roku. W obszernym nagraniu zamieszczonym w mediach społecznościowych Celine Dion zdradziła, że zdiagnozowano u niej rzadką chorobę neurologiczną - tzw. zespół sztywności uogólnionej. Choroba objawia się nagłą, niekontrolowaną sztywnością mięśni, "która może być wywołana hałasem, dotykiem lub stresem". Dion przy okazji poinformowała, że odwołuje trasę koncertową zaplanowaną na początek 2023 roku. W maju wieści były jeszcze gorsze. Gwiazda odwołała kolejne koncerty, w tym także te, planowane na 2024 rok. "Niestety te spazmy wpływają na każdy aspekt mojego codziennego życia, czasami powodują trudności w chodzeniu i nie pozwalają mi używać strun głosowych do śpiewania w sposób, do którego jestem przyzwyczajona" - mówiła. Choroba może postępować, ostatecznie prowadząc do śmierci. 

Śmiertelnie chora Celine Dion. "Jest tak, jakby ktoś mnie dusił"

Pod koniec ubiegłego roku siostra gwiazdy wyznała, że z diwą jest coraz gorzej. "Celine całkowicie straciła kontrolę nad mięśniami. Serce mi pęka. Zawsze ciężko pracowała, kochała to. Teraz ciężko pracuje, aby poprawić swój stan, ale żadnej poprawy nie ma". Mimo że Dion jest objęta najlepszą opieką wybitnych lekarzy, niewiele da się zrobić. Schorzenie jest rzadkie, nie ma na nie lekarstwa. Teraz Dion udzieliła swojego pierwszego wywiadu od momentu, gdy usłyszała diagnozę. Gościła w programie NBC News u Hody Kobt. Gwiazda ujawniła, że ​​zaczęła mieć skurcze już 17 lat temu, a potem objawy przypominające przeziębienie stopniowo się nasilały. "Byłam na światowej trasie koncertowej Taking Chances w Niemczech. Czułam się dobrze, zjadłam śniadanie, a potem mój głos zaczął się podnosić… potem poczułam, że nie mogę tego kontrolować… To tak jakby ktoś cię dusił, uciskał na krtań. Było tylko gorzej".

Celine Dion: "Brałam 90 miligramów valium"

Dion koncertowała jeszcze przez jakiś czas. Ale musiała sobie pomagać. Drastycznie pomagać. "Nie chciałam przestać występować. Dlatego, by uśmierzyć ból brałam valium. 20 miligramów to było za mało. Przestawało działać już w drodze na scenę. Zdarzało się więc, że brałam i 90 miligramów. To dawka, która może cię zabić" - przyznała gwiazda. Celine Dion wie, że nigdy w pełni nie wyzdrowieje i prawdopodobnie nigdy nie wróci już na scenę. "To bardzo trudne, bolesne, wymagające i przerażające. Całe życie spędziłam w branży muzycznej, będąc wykonawcą i kochając każdą chwilę na scenie. Ta pasja nigdy nie przeminie" - powiedziała roniąc łzy wzruszenia. 

12-letnia następczyni Celine Dion w The Voice Kids

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki