Twórca bloga vkononov.ru zauważył kota w kabinie tupolewa, którym latała polska głowa Państwa. Internauci w Rosji doszukują się ponoć nowych teorii spiskowych, ale nie wykluczają też, że czarny kot na zdjęciach lub cokolwiek co go przypomina to tylko efekt fotomontażu.
Przeczytaj koniecznie: Wałęsa: Pilot leciał do Smoleńska pod presją Jarosława Kaczyńskiego
Jedna z wersji mówi jednak, że zwierzak rzeczywiście wszedł na pokład samolotu. Tuż przed startem do Warszawy został usunięty przez „służby specjalne”.
Wszystko brzmi niedorzecznie, bo na zdjęciach oficjalnych z lotniska czarnego kota już nie widać. Być może to tylko cień, albo co bardziej prawdopodobne efekt działania wybujałej wyobraźni...