Jak podaje RMF FM, do kabiny pilotów - oprócz ścisłej załogi - miały prawo wejść cztery inne osoby: funkcjonariusz BOR oraz stewardessy.
Reporterzy od informatora z prokuratury dowiedzieli się także, że czarne skrzynki tu-154 M zarejestrowały włączenie się wszystkich systemów alarmowych w kokpicie pilotów. Początkowo mówiono tylko o ostrzeżeniu przed osiągnięciem niskiego pułapu. Teraz śledczy wiedzą już o alarmie na wszystkich urządzeniach. To oznacza, że pilot powinien o wiele wcześniej zacząć próbować podnosić maszynę i nie lądować już w Smoleńsku.
Na rejestratorach słychać też ostrzeżenie pilotów jaka-40, który godzinę wcześniej lądował w Smoleńsku z dziennikarzami. Załoga w bardzo ostrych słowach uprzedza pilotów tupolewa, że w żadnym wypadku nie może lądować, bo warunki są fatalne.