Jak pisze "Rzeczpospolita", biały orzeł w złotej koronie na czerwonym tle jest przybrudzony błotem, a materiał mocno pachnie paliwem lotniczym. Ale godło jest prawie nienaruszone - tylko w rogach ma cztery naderwane dziurki, ślady po gwoździach, którymi było przybite.
Rozmówcy gazety nie mają wątpliwości, że godło pochodzi z prezydenckiej salonki w Tu-154M.
- Coś czerwonego mignęło mi w grudce błota. Gdyby nie to, że było po deszczu, pewnie bym go nie zauważył. Może w ogóle nikt by go nigdy nie znalazł. Coś mnie tknęło, podniosłem, okazało się, że to kawałek materiału. Rozwinąłem go i zobaczyłem orła w koronie - mówi "Rz" Rosjanin, który znalazł godło.
Jest związany z lotniskiem Siewiernyj i na razie nie chce ujawniać swojej tożsamości ani funkcji. - Wiem, że powinienem był je oddać śledczym, ale pomyślałem wówczas, że pewnie długo potrwa, zanim godło trafi do Polski. A jego miejsce jest właśnie tam - tłumaczy.
Zamierza napisać list do Ambasady RP w Moskwie i tam przekazać niezwykłe znalezisko.