Ekipy dziennikarzy pojechały do Smoleńska, aby sprawdzić i sfilmować jak idą prace przy budowie nad szczątkami maszyny namiotu z brezentu. Nie zdążyli jednak nawet zbliżyć się do drutu kolczastego otaczającego płytę lotniska Siewiernyj gdzie rdzewieje wrak tupolewa, bo zatrzymało ich wojsko.
Przeczytaj koniecznie: Wrak tupolewa będzie przykryty namiotem. W poniedziałek rusza budowa
Arleta Bojke z TVP z ekipą, Przemysław Marzec z radia RMF FM, Marek Osiecimski z tvn24 i operator „Faktów” Jurij Kołtowicz zostali zabrani przez żołnierzy do jednego z wojskowych budynków obok lotniska. Żołnierze mają ich przesłuchać. Zabrali im do skopiowania paszporty i legitymacje dziennikarskie.
Dlaczego doszło do zatrzymania? Polska Agencja Prasowa podała, że dziennikarzy i operatorów wojsko rosyjskie zatrzymało pod zarzutem wejścia na teren wojskowy.
Osiecimski mówił tvn24, że dzień wcześniej z operatorem Kołtowiczem filmowali wrak tupolewa z bardzo bliska i nikt nie zwrócił im uwagi. Dziennikarz relacjonuje, że żołnierze zadają podstawowe pytania: jak się nazywają, gdzie pracują i przede wszystkim dlaczego znaleźli się na terenie lotniska.
Patrz też: Dramatyczne relacje dziennikarzy z Katynia: "Tak nie wozi się żywych ludzi"
- To nie do końca jest zgodne z prawdą, bo na terenie lotniska, jako żywo, się nie znaleźliśmy – powiedział dziennikarz tvn24.
- Spisywany jest protokół, z którego można wywnioskować, że popełniliśmy przestępstwo administracyjne, że chcieliśmy się dostać na teren jednostki wojskowej - mówi Marzec, relacjonowany przez rmf24.pl.
O zatrzymaniu dziennikarzy została już poinformowana konsul RP w Rosji Regina Putka.