W Poniedziałek Wielkanocny, tuż przed godziną 10, świat obiegła wiadomość o śmierci papieża Franciszka. Informację przekazał kardynał Kevin Farrell, Kamerling Świętego Kościoła Powszechnego. Franciszek zmarł w Domu Świętej Marty – miejscu, które wybrał jako swój dom przez cały pontyfikat.
Zobacz: Papież Franciszek nie żyje! Tragiczne doniesienia z Watykanu
W Rzymie natychmiast zapanował nastrój niedowierzania. Wiadomość rozchodziła się błyskawicznie – w metrze, na ulicach, w kawiarniach. Ludzie wpatrywali się w ekrany smartfonów, słuchali wiadomości, próbowali zrozumieć, że Ojca Świętego już nie ma. Jeszcze dzień wcześniej pozdrawiał ich z papamobile, błogosławił z balkonu w orędziu Urbi et Orbi – a dziś wierni żegnają go modlitwą i łzami.
– Wielki ból. Będzie go bardzo brakować – mówiła portalowi "Vatican News Patrizia", mieszkanka Rzymu. – Był bliski ludziom, zwłaszcza najbiedniejszym. Był też bliski mnie – dodała, stojąc z różańcem w dłoniach, otoczona modlącymi się wiernymi.
Na Placu św. Piotra panowała atmosfera zadumy i milczenia. Wiele osób modliło się w grupach, inni trwali samotnie, pogrążeni w refleksji. Wśród zebranych byli nie tylko rzymianie, ale też pielgrzymi z całego świata – w tym z Polski. Andrzej Bogacz z Gorzowa mówił, że o śmierci papieża dowiedział się w metrze. – Wczoraj Ojciec Święty nas pobłogosławił, a dziś my modlimy się za jego duszę – powiedział poruszony.
Na miejscu obecni byli także duchowni – księża, siostry zakonne i klerycy. Siostra Dawida, felicjanka, przyznała, że początkowo nie chciała wierzyć w wiadomość. – On był tak bliski najuboższym. Myślę, że zrobił to, co chciał Pan Jezus – mówiła z przekonaniem.
Wraz ze zmianą atmosfery na placu, służby zaczęły usuwać kwiatowe dekoracje, które miały zdobić Bazylikę aż do czwartku po Wielkanocy. W obliczu śmierci papieża i powagi chwili, kolorowe kompozycje przestały pasować do nastroju wiernych.
Z placu płynęły także głosy ludzi innych religii i niewierzących.
– Franciszek szanował wszystkich. Doceniał rolę kobiet, ludzi innych wyznań. Dlatego tu jestem – mówił John Henderson, amerykański dziennikarz mieszkający od lat w Rzymie.
Papież Franciszek wielokrotnie prosił: „Nie zapominajcie się modlić za mnie”. W dniu jego śmierci te słowa nabrały wyjątkowego znaczenia. Plac św. Piotra stał się wielkim ołtarzem ciszy i modlitwy, na którym tysiące osób dziękowały za jego życie i pontyfikat – prosty, pokorny, pełen miłości do drugiego człowieka.