Tego październikowego dnia mieszkańcy i pracownicy Journal Square w Jersey City nagle usłyszeli ogłuszający huk, dźwięk rozbitego szkła i krzyki. Gdy wyjrzeli przez okna, ujrzeli przerażający widok. Pod jednym z wysokich budynków stało zmiażdżone BMW, a przez rozbity dach wyglądał jakiś mężczyzna! Okazało się, że 31-latek przed chwilą wykonał nieudany zamach samobójczy, skacząc z dziewięciopiętrowego budynku. Trafił w przypadkowy zaparkowany samochód i choć trudno w to uwierzyć, desperat nie tylko przeżył, ale był całkowicie świadomy. "Co się stało?!" - powtarzał. Zdołał nawet wydostać się z doszczętnie rozbitego przez siebie samochodu i przejść kilka kroków, a potem przypomnieć sobie, że "chciał umrzeć" i dlatego skoczył.
NIE PRZEGAP: Premier UCIEKŁ ze stolicy! Wielkie demonstracje przeciw restrykcjom covidowym
NIE PRZEGAP: Rosja szykuje się na krwawy konflikt? Wiadomo, co gromadzi przy granicy
Z jego twarzy wciąż zwisała maseczka, która mimo upadku mężczyzny z kilkudziesięciu metrów nie odfrunęła. 31-latek, którego tożsamości nie udało się ustalić, trafił do szpitala. Tam okazało się, że obrażenia niedoszłego samobójcy wbrew pozorom są jednak poważne, zwłaszcza rany głowy i ręki. Ale jak pisze "New York Post", niezniszczalny Amerykanin został właśnie wypisany ze szpitala! Lekarze nie chcieli zdradzić szczegółów stanu zdrowia pacjenta.