"Mam pewien sekret, o którym nigdy nikomu nie mówiłem. Prawdopodobnie zabiłem kogoś" - takie wyznanie usłyszała grupa znajomych Tiernana Darntona podczas towarzyskiej gry "Truth or Dare" ("Prawda lub Wyzwanie"). Zgodnie z regułami gry, uczestnicy muszą ujawnić prawdziwe, chociaż często bardzo niewygodne fakty o sobie, odpowiadając na rozmaite pytania. To właśnie podczas takiej gry wyszło na jaw makabryczne morderstwo, którego dopuścił się młody Brytyjczyk. Jak dodał, "czuł moc w sytuacji, w której ktoś umiera"... Co dokładnie się stało? Mając niespełna 18 lat Tiernan Darnton z Wielkiej Brytanii zafascynował się zbrodnią, złem i seryjnymi mordercami. Jak wykazała analiza jego komputera, wyszukiwał w sieci informacje o wyrokach za zabójstwa dla nieletnich i o tym, co zrobić, gdy "czuje się potrzebę ponownego zabójstwa" i "chce się czynić zło". Znudzony nastolatek na ofiarę wybrał sobie własną babcię, a mówiąc dokładniej matkę ojczyma. 94-letnia Mary Gregory z Heysham wydawała się najłatwiejszym celem. Niespełna 18-letni wówczas Darnton zakradł się do jej domu, wcześniej rozrysowując dokładnie cały jego plan i podpalił zasłony, a potem uciekł.
NIE PRZEGAP: Prześwietlają posiłki królowej Elżbiety II! Ktoś dybie na jej życie?
NIE PRZEGAP: Księżna Monako wyprowadza się z pałacu! Woli klitkę niż życie z księciem
Kobieta cierpiąca na demencję nie miała szans na ratunek i zginęła w płomieniach. Było to trzy lata temu. O dziwo, początkowo uznano tragiczny pożar za wypadek, spowodowany zapewne niedopałkiem papierosa. Jednak już rok później śledztwo wznowiono. Stało się tak, bo morderca najpierw opowiedział o wszystkim znajomym, a potem nabrał podejrzeń, że jedna z tych osób chce go wsypać. Zasięgnął porady prawnej i wyznał prawdę, a kobieta, której się zwierzył, wezwała policję. Nastolatek został aresztowany, teraz ujawniono szczegóły śledztwa. Wyrok zapadnie niebawem.