Wnuk tyrana złożył w Sądzie Najwyższym Federacji Rosyjskiej pozew przeciwko Dumie. Żąda uznania za niezgodne z rzeczywistością oraz szkalujące honor jego dziadka stwierdzenie, że zbrodnia katyńska została dokonana z bezpośredniego rozkazu Stalina. Dżugaszwili domaga się też od izby niższej parlamentu Rosji unieważnienia tego dokumentu oraz wypłacenia mu odszkodowania 100 mln rubli, czyli ok. 10 mln zł. - Każdy może mówić sobie, co chce. Wygląda na to, że temu panu zależy jedynie na pieniądzach. Bardzo dobrze się stało, że rosyjska Duma uznała mord katyński za zbrodnię systemu stalinowskiego. Być może dzięki temu więcej Rosjan dowie się, co tam się wydarzyło - komentuje tę sprawę Witomiła Wołk-Jezierska - córka jednego z oficerów zamordowanych przez NKWD w 1940 r., która o prawdę o Katyniu walczy przed Europejskim Trybunałem Praw Człowieka w Strasburgu.
Dżugaszwili znany jest ze swojej walki o dobre imię Stalina. Wcześniej ten były pułkownik i wykładowca w Akademii Sztabu Generalnego Radzieckich Sił Powietrznych pozywał już stowarzyszenie Memoriał i "Nową Gazietę" za nazwanie Stalina krwawym ludojadem. Do tej pory wnuk Stalina wszystkie sprawy przegrał. Dżugaszwili mieszka w Gruzji, ale ma rosyjski paszport i mieszkanie w Moskwie. Startował w wyborach do parlamentu z listy Blok Stalina, ale bez powodzenia. Niektórzy twierdzą, że Dżugaszwili wcale nie jest synem najstarszego syna Stalina - Jakowa (36 l.).