A wszystko to jest pokłosiem niedzielnej rozróby, do której doszło podczas marszu w hołdzie zastrzelonemu przed rokiem Michaelowi Brownowi. 18-latek zginął od policyjnej kuli dokładnie 9 sierpnia 2014 r. Brown został zastrzelony przez białego policjanta Darrena Wilsona na ulicy w Ferguson. Co prawda niedzielne obchody rocznicowe rozpoczęły się od pokojowych demonstracji, jednak chwilę później doszło do niebezpiecznej konfrontacji uczestników marszu z funkcjonariuszami policji. Tłum protestujących zaczął blokować ruch samochody, a z jednego pojazdu padły strzały. - Podjęliśmy decyzję o ogłoszeniu stanu wyjątkowego, ponieważ istnieje zagrożenie dla ludzi i mienia – powiedział Steve Senger z urzędu w hrabstwie St. Louis. W ruch poszły puste butelki oraz kawałki betonu. Jeden z odłamków ranił w klatkę piersiową policjanta biorącego udział w akcji ujarzmiania demonstrantów. Doszło również do strzelaniny, która została zapoczątkowana przez dwie grupy strzelające do siebie nawzajem. Następnie jeden z uzbrojonych ludzi oddzielił się od grupy, po czym został zatrzymany przez nieoznakowany radiowóz. Zaczął do niego strzelać i próbował uciekać z miejsca zdarzenia. W trakcie pieszego pościgu i wymiany ognia z czterema policjantami został ciężko ranny. Policja zidentyfikował napastnika - okazał się nim Tyrone Harris. Chociaż mężczyzna w stanie krytycznym leży w szpitalu, to już postawiono mu zarzuty.
Stan wyjątkowy w Ferguson. 144 aresztowanych podczas zamieszek w Missouri
2015-08-12
16:37
Poniedziałek nie był spokojnym dniem dla mieszkańców Ferguson w Missouri. Władze miasta zmuszone były wprowadzić stan wyjątkowy w obawie o bezpieczeństwo swoich obywateli.