Brr! O czymś takim świat jeszcze nie słyszał. Angel Pantoja Medina ( 24 l.) od małego mówił, że na własnym pogrzebie chce "stać i być szczęśliwym". A że chłopak w niewyjaśnionych dotąd okolicznościach przedwcześnie zginął - kochająca rodzina postanowiła spełnić jego nietypową ostatnią wolę.
Wszystko działo się w tym tygodniu, w portorykańskim San Juan. Angel Pantoja Medina został najprawdopodobniej zamordowany, a jego ciało policja odnalazła pod miejscowym mostem. Kiedy rodzina chłopaka dowiedziała się o dramacie, bliskim ofiary przyszła na myśl tylko jedna rzecz - spełnić ostatnie życzenie Angela.
I tak ciało młodego mężczyzny zabalsamowano w zakładzie pogrzebowym (użyto do tego specjalnego preparatu, w innym wypadku ciało Angela nie "ustałoby" przez tak długi czas), po czym odziano w ulubiony strój chłopaka i przewieziono do domu matki. Sztywnego jak pal Angela postawiono w rogu salonu, tuż nad obsypaną kwiatami trumną, w której miał potem spocząć na cmentarzu. Gdy wszystko było już gotowe, rodzina zaczęła wpuszczać gości, którzy przyszli pożegnać się ze zmarłym. I tak przez trzy dni tłum mieszkańców San Juan odwiedził dom rodziny Medina. Nikogo z przybyłych nie zdziwił nawet fakt, że wbrew wszelkim normom i zwyczajom zmarły stoi na własnym pogrzebie, a najbliżsi traktują go tak, jakby wciąż był żywy!