Izraelski serwis Ynet News przytacza wpis z Facebooka innej dziennikarki z Egiptu. Diny Zakari napisała na swoim profilu, że Holenderka została zgwałcona przez "mężczyzn, którzy nazywają siebie rewolucjonistami". Atak na 22-latkę potwierdził kairski szpital państwowy, do którego trafiła po gwałcie.
>>> Egipt: Mubarak znowu w więzieniu
Głos w tej sprawie zabrała też ambasada Holandii. Potwierdziła, że dziennikarka wróciła już do kraju. "W trosce o prywatność ofiary nie zostaną podane dalsze informacje" - czytamy w oświadczeniu placówki. Z nieoficjalnych źródeł wiadomo, że ofiara mogła być stażystką w jednej z egipskich organizacji i robiła na kairskim placu zdjęcia demonstracji.
Ambasada nie precyzuje, czy chodziło o atak na tle seksualnym. Poinformowała natomiast, że egipskie władze rozpoczęły już śledztwo w tej sprawie.
Będzie kolejna rewolucja?
Zamieszki na Placu Tahrir przybierają na sile. w nocy z wtorku na środę w Kairze na demonstrację zwolenników prezydenta Mohammeda Mursiego. Zginęło 16 osób, 200 zostało rannych.
W Egipcie zapanował chaos. W poniedziałek armia postawiła prezydentowi ultimatum, dając mu 48 godzin na przedstawienie planów przezwyciężenia obecnego kryzysu. Ale Mursi już zapowiedział, że nie ustąpi, bo został demokratycznie wybrany.
Jakie jest rozwiązanie? Prorządowa egipska gazeta "Al-Ahram" przewiduje, że jeśli prezydent nie ustąpi, zostanie obalony.