ONZ podało, że od pandemii liczba przypadków handlu ludźmi wzrosła o 25 proc. Ogromny odsetek ofiar to dzieci
Aż trudno dziś uwierzyć, że jeszcze pięć lat temu nie śniło nam się ani o pandemii koronawirusa, maseczkach i zakazach, ani o wojnie na Ukrainie i zagrożeniu wojennym dla Polski. Świat zmienił się na naszych oczach, a o niektórych tego konsekwencjach nie jest tak głośno, jak o innych. Teraz okazuje się, że po pandemii koronawirusa znacznie wzrósł problem współczesnego niewolnictwa. Organizacja Narodów Zjednoczonych podała zatrważające dane dotyczące zagrożenia handlem ludźmi przed rokiem 2020 i po nim. Okazuje się, że po pandemii Covid-19 stwierdzono aż o 25 proc. więcej przypadków handlu ludźmi niż wcześniej. Jak wynika z raportu Biura Narodów Zjednoczonych ds. Narkotyków i Przestępczości (UNODC), ofiary wykorzystywane są do pracy przymusowej, w tym do udziału w oszustwach internetowych, a także sprzedawane do domów publicznych i zmuszane do prostytucji.
Dzieci to 38 proc. ofiar handlarzy ludźmi, dorosłe kobiety stanowią 39 proc. poszkodowanych, a mężczyźni 23 proc.
W większości przypadków za handel ludźmi odpowiedzialne są duże, zorganizowane grupy przestępcze. Ogromny odsetek ofiar to dzieci, bo aż 38 proc., a to, co obejmują te statystyki, to zapewne wierzchołek góry lodowej. Dziewczęta to 22 proc. ofiar, a chłopcy 16 proc. Dorosłe kobiety padają ofiarą handlarzy ludźmi niemal dokładnie tak samo często, jak nieletni i stanowią 39 proc. poszkodowanych, a mężczyźni - 23 proc. 60 proc. kobiet i dziewcząt jest wykorzystywanych seksualnie, w przypadku mężczyzn i chłopców w grę wchodzi zazwyczaj praca przymusowa i zmuszanie do żebractwa. O ile pandemia koronawirusa jest pewną granicą czasową, to bezpośrednio na ten stan rzeczy wpływa masowa migracja, zwłaszcza jeśli chodzi o nieletnich przybywających do obcych krajów. Największy wzrost przypadków handlu ludźmi wystąpił w Europie zachodniej i południowej, a także w Ameryce Północnej i w Afryce Subsaharyjskiej.