Prof. Anthony Glees z Wielkiej Brytanii uważa, że atak na Trumpa spowoduje, że były prezydent będzie bardziej agresywny. Sam Trump przekonuje, że jest dokładnie na odwrót
Zamach na Donalda Trumpa nadal wywołuje masę komentarzy. Jakie będą jego skutki dla Stanów Zjednoczonych, wyborów prezydenckich w USA i w konsekwencji dla dalszych dziejów świata? Jedni są zdania, że kampania przestanie być brutalna, inni, że wręcz przeciwnie. Bez wątpienia w niejednym miejscu trwają teraz narady odnośnie tego, jak wyzyskać dla siebie tak głośne i dramatyczne zdarzenie. Na temat skutków wydarzeń w Butler w Pensylwanii wypowiedział się także prof. Anthony Glees (75 l.) z Buckingham University. Na łamach "Daily Star" naukowiec stwierdził, że jest pesymistą, jeśli chodzi o następstwa ataku na Donalda Trumpa. Skutki tych zdarzeń mogą być bardzo złe i długofalowe, chociaż zamachowiec chybił o milimetry - przekonuje prof. Anthony Glees. Co dokładnie powiedział?
„Próba zabicia go prawdopodobnie sprawi, że Trump stanie się jeszcze bardziej ekstremalny. Myślę również, że oznacza to koniec ubiegania się Bidena o reelekcję"
„Próba zabicia go prawdopodobnie sprawi, że Trump stanie się jeszcze bardziej ekstremalny i jeszcze bardziej dyktatorski” – stwierdził prof. Anthony Glees. „Wystarczy zobaczyć ten wyraz buntu i gniewu na jego twarzy chwilę po tym, jak ktoś próbował go zabić. Prawdopodobnie on wpadnie w szał” - dodaje naukowiec. Profesor z Wielkiej Brytanii powiedział również, że zdarzenia w Pensylwanii wpłyną na Joego Bidena. Zdaniem badacza Biden przestanie ubiegać się o reelekcję. „Myślę również, że oznacza to koniec ubiegania się Bidena o reelekcję. W amerykańskiej polityce istnieje brutalna przemoc, której nieudolny starzec nie jest w stanie stłumić. Demokraci będą musieli przedstawić Ameryce i światu młodszego, energicznego kandydata płci męskiej” - powiedział prof. Glees. Zastanawiał się też nad tym, jak po nieudanym zamachu na Trumpa będzie wyglądało rychłe spotkanie europejskich szefów rządów w Wielkiej Brytanii. „Mieli zgodzić się na plan wsparcia Ukrainy. Mogą teraz zostać wezwani do uzgodnienia strategii poradzenia sobie z rozpadającymi się USA, z większą przemocą na ulicach i niemożnością wspierania demokracji i wolności, jak w przeszłości. Obawiam się, że to ciemne dni dla wolności” - ostrzega ekspert.
Donald Trump dla Washington Examiner: "To szansa na zjednoczenie kraju. Dano mi tę szansę. To szansa na zjednoczenie całego kraju, a nawet całego świata"
Co na to sam Donald Trump? Jego własne słowa przeczą przewidywaniom cytowanego profesora. W rozmowie z Washington Examiner, odbytej na krótko po zamachu stwierdził, że zamierzał wygłosić mocną przemowę, w której chciał atakować Bidena, ale zrezygnował z tego. „Mieliśmy bardzo ciężką przemowę, którą wyrzuciłem zeszłej nocy. Powiedziałem, że nie mogę powiedzieć takich rzeczy po tym, przez co przeszedłem” - mówił Trump w rozmowie z Washington Examiner. „Byłoby to jedno z najbardziej niesamowitych przemówień skierowanych głównie przeciwko polityce prezydenta Joe Bidena. Szczerze mówiąc, teraz będzie to zupełnie inne przemówienie. Myślę, że byłoby bardzo źle, gdybym wstał i zaczął krzyczeć, jacy wszyscy są okropni, jacy skorumpowani i nieuczciwi, nawet jeśli to prawda. Mieliśmy dobrze przygotowane przemówienie, które było niezwykle trudne w odbiorze. Teraz mamy przemówienie, które jest bardziej jednoczące. To szansa na zjednoczenie kraju. Dano mi tę szansę. To szansa na zjednoczenie całego kraju, a nawet całego świata. Przemówienie będzie zupełnie inne, zupełnie inne niż planowałem dwa dni temu” – powiedział Donald Trump.