Po masakrze na Słowacji panuje taki chaos informacyjny, że trudno ze stuprocentową pewnością stwierdzić co tak naprawdę się stało i kto pociągał za spust.
Przeczytaj koniecznie: Rybnik: Tak szaleniec rozstrzelał rodzinę
Mówi się o już o 7 ofiarach śmiertelnych szaleńca i 14 rannych, wśród których są policjant i dziecko. Najgorsze scenariusze przewidują, że postrzelonych przechodnichów może być 21. Mało tego, wciąż nie wiadomo czy na ulicacy Bratysławy był tylko jeden strzelec - 15-letni narkoman. Gruchnęła bowiem wieść, że z bronią chodził po ulicach także mężczyzna w średnim wieku. Być może bezdomny Rom, który zabijał swoich rodaków.
Media cały czas prześcigają w sprzecznych doniesieniach. Powołując się na nieoficjalne źródła informują, że liczba zbitych sięga już nawet 9 osób. Według Dominiki Sulkovej ze słowackiego ratownictwa medycznego ofiary mają głównie rany postrzałowe kończyn i klatki piersiowej.
Jak do tej pory wiadomo tylko, że do strzelaniny doszło na ulicy Pavla Horova w dzielnicy Bratysławy Devinska Nova Ves. Snajper strzelał do przechodniów i okien bloków. Na miejscu błyskawicznie zjawili się policjanci, którzy ogrodzili cały teren i zabronili ludziom wychodzić z domu.
Słowacki internetowy dziennik „Sme”, powołując się na mieszkankę dzielnicy podaje, że sprawca to 15-letni narkoman. Mieli to potwierdzić policjanci. Jeden ze świadków mówił, że strzelający mężczyzna był pijany.
Podobno morderca zabarykadował się w jednej ze szkół. Do szturmu budynku mają przystąpić antyterroryści. Według jednej z wersji 15-latek popełnił samobójstwo.
Policja nie podaje żadnych konkretnych informacji na temat tragedii.