Wszystko to się dzieje nieco ponad dwa tygodnie po krwawej masakrze w szkole na Florydzie, w której zginęło 17 osób i która ożywiła dyskusje na temat ograniczenia dostępu do broni. Jednak dla polityków silne wsparcie ze strony NRA jest ważniejsze aniżeli bezpieczeństwo uczniów i obywateli.
Do Krwawych scen doszło w piątek rano na terenie Central Michigan University. Jak podaje policja, strzały padły w akademiku na terenie Campbell Hall. Zabite zostały dwie osoby, według śledczych i władz uczelni, ofiary nie są studentami uniwersytetu. Z uwago na zajście władze uczelni natychmiast ogłosiły alarm i nakazały studentom pozostanie w "bezpiecznym miejscu". Na miejsce zjechały się uzbrojone oddziały policji. W piątek po południu policja podała, że podejrzanym w związku ze strzelaniną jest James Eric Davis Jr. (19 l.). Poszukiwania mężczyzny, określanego jako "uzbrojony i niebezpieczny", trwały jeszcze po zamknięciu tego wydania "Super Expressu".