Do tych mrożących krew w żyłach wydarzeń doszło w północno-wschodniej części miasta. To tam, według amerykańskich mediów, mężczyzna rozpoczął swój "taniec śmierci", strzelając i raniąc 57-letnią kobietę, siedzącą za kierownicą swojego samochodu, stojącego na skrzyżowaniu i oczekującego na zielone światło. Po chwili ogień przeniósł na nadjeżdżający autobus. Ciężko ranny kierowca autobusu zdołał jednak odjechać na bezpieczną odległość, ratując w ten sposób 12 pasażerów, którym nic się nie stało. Następnie strzelec oddał strzały w kierunku innego samochodu - toyoty prius. Trafił kierowcę, który zmarł na miejscu.
Mordujący z zimną krwią przestępca wsiadł po chwili do tego samochodu i zaczął uciekać. Nie ujechał jednak daleko, ponieważ zderzył się z innym samochodem. Uderzenie było tak silne, że drugi z kierowców uczestniczących w zdarzeniu zmarł na miejscu. Tymczasem ujęty agresor w stanie ciężkim został odwieziony do szpitala.
Policja póki co nie informuje, jakie mogły być motywy działania strzelca.