Do strzelaniny doszło w Van Ness, eleganckiej dzielnicy Waszyngtonu, niedaleko prywatnej szkoły przygotowującej uczniów do podjęcia nauki na uczelniach wyższych (tzw. prep school). Świadkowie mówią o odgłosach strzałów oddawanych seriami i o uciekających w popłochu ludziach. Strzały padały z okna jednego z mieszkań - podaje PAP. Jak się później okazało sprawca, 23-letni Raymond Spencer, strzelał z ustawionego w swoim mieszkaniu statywu. "Zachowywał się jak snajper" - mówił szef lokalnej policji, Robert J. Contee. Powiedział również, że w mieszkaniu mężczyzny, prócz statywu, znaleziono sześć egzemplarzy różnego rodzaju broni palnej oraz mnóstwo nabojów. "Wstępne śledztwo sugeruje, że broń została zakupiona legalnie" - informuje CBS. Sprawcę udało się namierzyć po tym, jak umieścił nagranie ze strzelaniny w mediach społecznościowych. Zdaniem śledczych wideo wygląda na autentyczne.
CZYTAJ TAKŻE: Był najstarszym więźniem w celi śmierci. Właśnie wykonano na nim wyrok!
W wyniku strzelaniny ucierpiały cztery osoby, w tym 12-letnia dziewczynka. Trzy ofiary przewieziono do szpitala, czwartej, kobiecie w wieku ok. 60 lat, udzielono pomocy na miejscu. Stan wszystkich poszkodowanych określa się jako stabilny. 23-letni mężczyzna zabił się w swoim mieszkaniu po tym, jak usłyszał, że przyszli po niego funkcjonariusze.
CZYTAJ TAKŻE: Cmentarzysko rosyjskich czołgów. Putin dostanie SZAŁU, gdy to zobaczy!