Śmierć Polaka
Według relacji szwedzkich mediów, mieszkający w Sztokholmie 39-letni Polak, będąc w drodze z 12-letnim synem na basen w dzielnicy Skarholmen, w tunelu pod wiaduktem spotkał grupę młodzieży. Zgodnie z tym, co podają dziennikarze, to były trzy lub cztery osoby. Zachowywały się agresywnie w stosunku do mężczyzny i 12-latka. Polak poprosił syna, by ten odszedł na bezpieczną odległość, a sam wdał się w sprzeczkę z nastolatkami. W pewnym momencie w jego kierunku padł śmiertelny strzał w głowę!
WIĘCEJ: Polak zabity w Szwecji na oczach syna, bo zwrócił uwagę młodzieży. "Po co w ogóle się odwracał?"
Relacja matki i siostry
Wirtualna Polska dotarła do rodziny ofiary. Mężczyzna od urodzenia mieszkał w Szwecji, jego rodzice wyprowadzili się z Polski przed jego urodzeniem. - Jesteśmy w strasznym szoku, nie dajemy sobie rady. Nikt nam nie chce pomóc oprócz przyjaciół czy rodziny. Policja tutaj nie udziela nam żadnych informacji - mówiła siostra.
39-latek mieszkał w jednym domu ze swoimi rodzicami. - Nie mogę dojść do siebie, bo ja z nim byłam na co dzień (...) O wszystkim dowiedziałam się po telefonie od wnuczka, który to wszystko widział. Zadzwonił cały zdruzgotany, dlatego natychmiast wsiadłam w taksówkę. Kiedy dojechałam, wszystko dookoła było już zagrodzone, służby nie chciały mnie wpuścić. W życiu nie widziałam tyle policji. Wnuczek cały czas się trząsł, nie mógł się opanować. Zamknęli nas w policyjnym samochodzie i kazali czekać - wspominała matka 39-latka.
Kontrowersyjne działania władz?
Jak dodawała matka, "podczas przesłuchania policja nie zapewniła ani jej, ani wnuczkowi psychologa". - Bardzo długo to trwało. W dodatku okazało się, że przeszukiwali nasze mieszkanie - żaliła się.
Rodzina przekonuje, że nowych informacji dowiaduje się praktycznie wyłącznie z telewizji i internetu. - Tutaj na miejscu jest nam bardzo trudno. Nie mamy żadnego wsparcia. Wczoraj była manifestacja, ludzie przynieśli znicze, kwiaty. Mama nie dała rady tam iść, ale ja się pojawiłam - przyznała siostra. Dodała przy tym, że rodzina potrzebuje specjalistycznego wsparcia. 12-latek codziennie budzi się rano z płaczem i pyta o tatę. W piątek razem z mamą pojechał do poradni psychologicznej.