Tysiące Gruzinów na ulicach. Władza się ugięła
Masowe protesty wybuchły w Gruzji we wtorek, 7 marca, po tym, jak gruziński parlament przyjął w pierwszym czytaniu kontrowersyjną ustawę, która zdaniem opozycji naśladowała rozwiązania obowiązujące w Rosji. Projekt zmian prawnych nakładał obowiązek rejestracji w charakterze "zagranicznych agentów" na wszystkie organizacje, które czerpały z zagranicy ponad 20 proc. finansowania - przypomina PAP. Protesty trwały we wtorek i środę, na ulicę wyszły dziesiątki tysięcy obywateli Gruzji. Najwięcej pojawiło się pod budynkiem parlamentu w Tbilisi.
Gruziński rząd uległ. Wycofuje się z kontrowersyjnego pomysłu
W nocy ze środy na czwartek protesty zaczęły być brutalnie tłumione przez policję. Agencja Reutera informowała, że siły porządkowe "używają gazu łzawiącego i granatów ogłuszających, prowadzą także aresztowania". W ruch poszły też armatki wodne. W sumie zatrzymano 77 osób, wiele zostało rannych. W czwartek (9 marca) partia Gruzińskie Marzenie, która rządzi w kraju, poinformowała, że wycofuje się z kontrowersyjnej ustawy.
"Jako partia rządząca odpowiedzialna przed każdym członkiem społeczeństwa postanowiliśmy bezwarunkowo wycofać ten projekt ustawy". Prezydent Gruzji Salome Zurabiszwili zapowiedziała, że ustawy nie podpisze. Solidarność z demonstrującymi wyraził prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski.