Przygotowania do detonacji trwały prawie rok, a poprzedziły ją lata intensywnych badań kilkudziesięciu fizyków-noblistów zaangażowanych w projekt. Pierwszym bodźcem był list Einsteina do Roosevelta, w którym fizyk podkreślał, że odkrycia naukowe udowodniły możliwość zaistnienia łańcuchowej reakcji i wyzwolenia wielkich ilości energii. „Nie jest wykluczone – pisał Einstein – że można skonstruować bombę, która, przenoszona statkiem, zniszczyłaby cały port i okalające go terytorium”. To zmobilizowało Amerykanów do działania. Zaczęto poszukiwać naukowców, którzy początkowo mieli jedynie sprawdzić czy broń wykorzystująca energię uwolnioną przez rozbicie atomu na dwie części, jest możliwa do zbudowania. Po przystąpieniu USA do wojny sprawa nabrała kluczowego znaczenia.
Czytaj także: SUPER HISTORIA: Bitwa o Anglię. Bohaterzy z Dywizjonu 303
Projekt Manhattan
Od marca 1942 r. na polecenie prezydenta F.D. Roosevelta prace były koordynowane w ramach tajnego „Projektu Manhattan”. Miał on na celu stworzenie broni, zanim zrobią to państwa Osi. Uczestniczyli w nim światowej sławy fizycy, m.in. Albert Einstein, Erwin Schroedinger, James Franck, Otto Stern, Enrico Fermi. Na czele zespołu stanął Robert Oppenheimer, amerykański fizyk i profesor Uniwersytetu w Berkeley. Co prawda nie mógł poszczycić się nagrodą Nobla, ale był wyjątkowo zdolny i pod jego kierownictwem prace nabrały tempa. Badania prowadzono w trzech głównych ośrodkach: na Columbia University w Nowym Jorku oraz uniwersytetach w Kalifornii i Chicago. Główne prace i budowa bomby toczyły się na pustyni Los Alamos w stanie Nowy Meksyk. Należy dodać jeszcze dwa sekretne miasta: Hanford w stanie Waszyngton, gdzie produkowano pluton i Oak Ridge w Tennessee, gdzie wzbogacano uran. W sumie w projekcie brało udział ok. 130 tys. osób, a jego koszty wyniosły ok. 2 mld dolarów (22 mld w przeliczeniu na dzisiejsze dolary).
Test Trinity
Równolegle pracowano nad dwoma ładunkami – uranowym i plutonowym. Pierwszy miał prostszą konstrukcję i naukowcy mieli pewność, że zadziała. Natomiast konstrukcja bomby plutonowej była bardziej skomplikowana i Oppenheimer zdecydował się przeprowadzić próbę, której nadał kryptonim Trinity (Trójca). Na miejsce próbnej eksplozji wybrano kawałek pustyni w pobliżu poligonu w Alamogordo. Tu zbudowano wysoką na 30 m stalową wieżę, na której szczycie maiła być umieszczona bomba. Test bomby nazwanej „gadżet” przeprowadzono 16 lipca. Dokładnie o godzinie 5:29:45 zdetonowano bombę. Naukowców ulokowanych w punktach obserwacyjnych oddalonych o kilkanaście kilometrów od metalowej konstrukcji oślepiło niezwykle jasne światło. Na ich oczach jasna kula przerodziła się w grzyb wysokości 12 km. Błysk było widać nawet 320 km dalej. Siła eksplozji zniszczyła większość urządzeń pomiarowych, z wieży ostały się jedynie fundamenty.
Czytaj także: SUPER HISTORIA: Albert Einstein w praktyce
Ojciec bomby
„Stałem się śmiercią, niszczycielem światów” – miał powiedzieć Robert Oppenheimer po pierwszym udanym wybuchu nowej broni. Fizyk urodzony w 1904 r. w rodzinie amerykańskich Żydów studiował na Uniwersytecie Harvarda chemię, fizykę, ale też architekturę grecką, sztukę i literaturę. Podczas podróży do Europy poznał ojców nowoczesnej fizyki, m.in. Nielsa Bohra, Wernera Heisenberga czy Enrico Fermiego. Jego praca naukowa z teorii kwantowej zyskała międzynarodowe uznanie. Po powrocie do kraju w 1929 r. szybko zdobył status jednego z najbardziej cenionych fizyków USA. Gdy na początku lat 40. armia amerykańska szukała szefa dla grupy naukowców pracujących nad bronią jądrową, gen. Leslie Groves wybrał Oppenheimera. Fizyk był obecny wszędzie, uczestniczył w pracach grup badawczych. Dyskutował, inspirował, szukał rozwiązań. To on zdecydował, by zmienić technologię detonacji z metody działa na metodę implozyjną. Wkrótce gigantyczny wysiłek zespołu przyniósł efekt i przetestowano wynalazek. Test okazał się wielkim sukcesem, a Oppenheimera ochrzczono „ojcem bomby atomowej”. W 1946 r. został przewodniczącym Komisji Energii Atomowej USA. Rok później – dyrektorem Institute for Advanced Study w Princeton. W latach 50. stał się podejrzanym o szpiegostwo na rzecz ZSRR i obiektem zainteresowania FBI. Mimo że niczego mu nie udowodniono, został usunięty ze stanowiska przewodniczącego komitetu i odsunięto go od tajemnic państwowych. Zmarł na raka krtani w 1967 r.
Trynityt
Po eksplozji piasek pokrywający pustynię w pobliżu poligonu w Alamogordo uległ stopieniu i zamienił się w radioaktywną taflę szkła, która rozciągała się okręgiem na 400 metrów od epicentrum wybuchu. Powstały Minerał nazwano „trynityt” od kodu pierwszej próbnej eksplozji jądrowej. Przypomina on pęcherzykowate szkliwo pokryte skorupą z piasku. Może mieć barwę zieloną, białą, czarną (zabarwienie pochodzi od konstrukcji, wieży) lub czerwoną – od miedzianych przewodów mechanizmu odpalającego. W latach 40. i na początku 50. był sprzedawany kolekcjonerom minerałów. Ostatecznie w 1953 r. miejsce eksplozji zostało wyrównane, a cały materiał usunięty, zakazano również jego pobierania.
Atomowe mocarstwa
Według najnowszego raportu przygotowanego przez szwedzkich ekspertów (SIPRI) w 2018 r. do elitarnego klubu atomowego należy dziś dziewięć państw: USA (6800 głowic atomowych), Rosja (7700), Wielka Brytania (215), Francja (300), Chiny (280), Indie (130-140), Pakistan (140-150), Izrael (80) i Korea Północna (10-20). Z roku na rok liczba głowic atomowych spada. Sztokholmscy badacze pokoju nie widzą jednak powodu do optymizmu. Mocarstwa atomowe inwestują duże środki w unowocześnianie swojego arsenału i żadne nie jest też gotowe do rezygnacji z broni nuklearnej.
Czytaj także: SUPER HISTORIA: Bój o skarb narodu
„Little Boy” i „Fat Man”
Choć nazwano je zabawnie, konsekwencje które przyniosły, były opłakane. Bomby atomowe zrzucone przez amerykańskie samoloty na Hiroszimę i Nagasaki zebrały śmiertelne żniwo. Łącznie zmarło lub zostało dotkniętych skutkami promieniowania ponad 400 tys. osób.
* „Little Boy” miał 3 m długości, 71 cm średnicy, ważył 4035 kg i miał śmiercionośną moc – 64 kg uranu 235. O godz. 8.15 rano 6 sierpnia 1945 „Chłopczyk” runął w 10 km otchłań i na wysokości 580 metrów eksplodował z mocą 16 ton trotylu. W ciągu kilku sekund zginęło blisko 80 tysięcy mieszkańców miasta, a blisko 90 proc. budynków zostało zniszczonych. 20 minut po wybuchu na ocalałych mieszkańców spadł z nieba „czarny deszcz” z radioaktywnym pyłem.
* Trzy dni później nastąpił drugi i jak dotąd ostatni w historii jądrowy atak. 9 sierpnia Amerykanie zrzucili na Nagasaki bombę o kryptonimie „Fat Man”. Pocisk był znacznie większy i groźniejszy niż „Little Boy”. Spowodował jednak mniejsze szkody w ludziach i zabudowaniach. Bomba o wadze 4670 kg, długości 3,65 metra i średnicy 1,52 metra zawierała 6.2 kg plutonu wybuchła z siłą 21 kiloton, ale ok.2 km od zamierzonego celu. Miasto zostało zniszczone w 60 proc., a eksplozja „Grubasa” zabiła 40-70 tys. osób.