Koszmar, jaki przeżywał Robert Gensiak (32 l.), trudno sobie wyobrazić. Stan jego ciała po śmierci może świadczyć, że wycierpiał wiele...
Jak podają śledczy, w chwili śmierci Robert ważył zaledwie 69 funtów (czyli nieco ponad 31 kg!), a jego skóra była pogryziona przez wszy i robaki, bo nikt nie dbał o jego higienę. Na ciele były też liczne ślady po uderzeniach, niektóre rany aż do kości. To zresztą - zdaniem lekarza sądowego - doprowadziło u niego do zakażenia krwi.
Podczas przesłuchań Susan Gensiak i jej córki próbowały przekonać śledczych, że dbały o Roberta. Ale ponieważ są biedne, nie mogły sobie pozwolić na drogich lekarzy i leki. Ich zdaniem dowodem na troskę miał być fakt, że wezwały do chorego syna lekarza. Problem jednak w tym, że zrobiły to dopiero wówczas, gdy był on w stanie agonalnym i nikt nie mógł mu już pomóc.
Teraz wyrodna matka i jej córki odpowiedzą za swój czyn przed sądem. Wszystkie usłyszały zarzut morderstwa trzeciego stopnia, rażącego zaniedbania i znęcania się. Na wysokość kary może mieć również wpływ to, że - jak ustaliła policja - Susan Gensiak nie chciała oddać Roberta na leczenie do szpitala, bo bała się, będzie musiała na to przeznaczyć cały dodatek, jaki dostawała na chorego syna. Pytała nawet, czy przepadnie on w razie jego śmierci...