Legendarny Rocky wychwala Trumpa pod niebiosa
O wielkiej imprezie zorganizowanej przez Donalda Trumpa w ubiegły czwartek, 14 listopada, w posiadłości w Mar-a-Lago, pisze między innymi "New York Post". Wśród gości, którzy brylowali w towarzystwie przyszłego prezydenta USA, był między innymi Sylvester Stallone (78 l.). Trumpa nazwał "drugim Jerzym Waszyngtonem". "Stallone opisał Trumpa jako postać mityczną i dodał, że jest wstrząśnięty historycznym zwycięstwem byłego i następnego prezydenta". "Nikt nie mógłby dokonać tego, co on, więc jestem pod wrażeniem" - stwierdził. Dodał, że jest pewien, że Trump będzie w stanie zmienić świat.
Wielka feta u Trumpa. Wspólnie świętowali w Mar-a-Lago
Media donoszą, że relacja Stallone'a i Trumpa jest bliska od lat. "Pojawiły się plotki, że aktor miał zostać przewodniczącym National Endowment for the Arts podczas pierwszej kadencji 78-letniego polityka" - pisze "New York Post". W rezydencji Mar-a-Lago w czwartkowy wieczór pojawili się jeszcze także między innymi Tulsi Gabbard, Robert F. Kennedy Jr. i Elon Musk, których Trump zachwalał w swoim przemówieniu. W gali w Palm Beach uczestniczyli również żona Kennedy'ego, Cheryl Hines, Donald Trump Jr., Kimberly Guilfoyle i Tucker Carlson.
Przypomnijmy, Donald Trump zostanie 47. prezydentem Stanów Zjednoczonych. Wygrał z miażdżącą przewagą - zyskał 312 głosów elektorskich (wymaganych do zwycięstwa jest 270), a jego przeciwniczka, demokratka Kamal Harris 226. Choć jego zwycięstwo wydawało się możliwe, to nikt chyba nie spodziewał się, że wygra z taką przewagą i na taką skalę.