Prowadzący kanał Populiarnaja Politika były współpracownik opozycjonisty Aleksieja Nawalnego zadzwonił do syna Dmitrija Pieskowa, podszywając się pod pracownika wojskowej komendy uzupełnień i zapraszając go do stawienia się tam. Jak podaje portal Meduza, 32-letni Nikołaj, którego ojciec jest rzecznikiem Kremla i jednym z najbliższych ludzi Putina, zareagował błyskawicznie, ale z pewnością nie tak, jak powinien zrobić to młody rosyjski patriota.
Syn Pieskowa pójdzie na wojnę? "Załatwię to na innym szczeblu"
"Jeśli wie pan, że nazywam się Pieskow, to powinien pan zdawać sobie sprawę, na ile jest to nie do końca odpowiednie, bym tam się znajdował" - odpowiedział młody Pieskow. Dodał, że tę sprawę będzie "załatwiał na innym szczeblu". Przyznał też, że nie ma zamiaru stawić się na komisji wojskowej. Potem, być może dlatego, że zorientował się, że jest "wkręcany", nieco zmienił ton. "Muszę się zorientować co w ogóle się dzieje i jakie mam prawa. Nie mam problemu, by bronić mojej ojczyzny, ale muszę wiedzieć, w jakim charakterze miałbym być tam obecny" - tłumaczył. To jeszcze nie wszystko!
CZYTAJ TAKŻE: Zamach na Putina niemal pewny? "Wkrótce znajdą go martwego w wannie"
Mobilizacja w Rosji. Syn rzecznika Kremla chce rozkazu od Putina?
Pod koniec rozmowy 32-latek, który na co dzień nie pracuje, tylko prowadzi luksusowe życie, stwierdził, że jeśli sam "Władimir Władimirowicz" powie mu, że ma jechać na wojnę, to na pewno to zrobi. Prowokacja pod adresem syna Pieskowa pojawiła się dzień po tym, jak Władimir Putin ogłosił w Rosji częściową mobilizację, w wyniku której na wojnę do Ukrainy ma pojechać ok. 300 tysięcy rezerwistów.
CZYTAJ TAKŻE: Tak Putin nagrywał orędzie o mobilizacji! Interweniowali lekarze, nie mógł złapać oddechu!