Barack Obama w weekend podjął decyzję, że do ataku militarnego najpierw przekona Kongres. Coraz więcej obserwatorów twierdzi, że gra on na zwłokę.
Tymczasem w kierunku Bliskiego Wschodu z Morza Indyjskiego płyną amerykański lotniskowiec USS Nimitz, krążownik i cztery niszczyciele.
– Chodzi o podnoszenie naszej możliwości uderzeniowej – powiedział Reutersowi urzędnik z departamentu obrony USA.
Oprócz niszczycieli w kierunku Syrii zmierzają w szyku amfibie USS San Antonio z 300 członkami marines i zaawansowanym sprzętem komunikacyjnym oraz USS Kearsarge. W ciągu ostatniego tygodnia marynarka wojenna Stanów Zjednoczonych podwoiła liczbę swoich okrętów we wschodniej części Morza Śródziemnego. W tej chwili mają do dyspozycji około 200 pocisków typu Tomahawk.
>>> "Nagła zmiana kursu". Obama zmienił zdanie w ostatniej chwili. Czeka na zgodę Kongresu
Barack Obama decydując się na porozumienie z Kongresem USA, zyskał dodatkowy czas przed atakiem militarnym. Opóźnienie daje strategom wojskowym więcej czasu na dodatkową ocenę jakiego sprzętu powinno się użyć podczas potencjalnego ataku.
Liga Arabska wzywa do działania
Członkowie Ligi Arabskiej jak i syryjskiej opozycji są zwiedzeni odwlekaniem ataku. Wzywają oni świat do działania przeciw reżimowi Baszara el-Asada. Szefowie dyplomacji państw arabskich wyrazili przekonanie, że narodowi syryjskiemu "należy dostarczyć wsparcia we wszelkich formach, jakich zażąda, tak aby mógł się bronić".