Do Nowego Jorku przyjechałem w 1994 r. Miałem na miejscu rodziców, braci, 21 lat na karku, a w kieszeni maturę i dyplom technika elektryczno-elektronicznych urządzeń automatyki przemysłowej.
W tamtym czasie, gdy przyjeżdżało się do Stanów, nawet nie myślało się o powrocie. Z góry było wiadome, że zostajemy "zdobywać Amerykę". Wzięliśmy się do nauki języka angielskiego, poznaliśmy kilku rodaków, którzy nam bardzo pomogli, i tak już zostało.
W Nowym Jorku wszystko było duże
Pamiętam, jak przyglądałem się lotnisku, samochodom, ulicom. Wszystko było takie duże w porównaniu z Polską. Do czasu kiedy zobaczyłem, w jakim pokoju będę mieszkał. Przeżyłem lekki szok: mały pokoik z gipsowymi, nie zawsze równymi ścianami, no i oczywiście bariera językowa. Uświadomiłem sobie wtedy że muszę układać swoje życie od początku, i to bardzo szybko.
Podstawa to angielski
Mogę o sobie powiedzieć, że jestem szczęściarzem, bo po przyjeździe do USA rodzice nie wysłali mnie do pracy, lecz do szkoły, za co jestem im bardzo wdzięczny. Trafiłem do TCI College, gdzie kontynuowałem naukę elektroniki. Nie było mi lekko, ale wiedziałem, że chcieć to móc.
Bardzo szybko zostałem dostrzeżony jako bardzo dobry student. Zapytano mnie czy chciałbym pracować jako tutor w Learning Center. Po ukończeniu college zatrudniono mnie na pełny etat bez CV i rozmowy kwalifikacyjnej.
I tak już poszło. W 2008 r. razem z żoną (mgr matematyki) postanowiliśmy spróbować robić coś na własną rękę, i tak zrodził się projekt www.FinallyUnderstand.com, na której to stronie razem z żoną uczymy studentów z całego świata matematyki i elektroniki, a w niedługiej przyszłości fizyki i robotyki.
Nowy Jork to moje miejsce
Mój pierwszy wyjazd do Polski upewnił mnie co do tego, gdzie chcę żyć. Choć każdy pobyt w kraju bardzo mile wspominam, kiedy wracałem do Nowego Jorku, czułem to samo - że tu jest moje miejsce.
W realizacji mojego amerykańskiego snu w stu procentach pomogła mi systematyczna i bardzo ciężka praca. Każdego dnia staram się czegoś nowego nauczyć, a interesuje mnie wszystko. Coś przeczytać, nawiązać nowe znajomości i tak żyć, aby ludzie dobrze o mnie myśleli i mówili, bo to daje mi zdrowie i przynosi szczęście.
Zawierzyłem swoje życie Panu Bogu i Maryi. Patrząc z perspektywy czasu na swoje życie, wielu spraw bym nie przeforsował, gdyby nie wiara. Kiedyś oglądałem film na YouTube, który wszystkim polecam: "Roman Kluska - Etyka czynnikiem sukcesu w biznesie", w którym było powiedziane, że jeżeli jest ci dobrze lub źle, powtarzaj: "Jezu ufam Tobie". Sprawdziłem to, działa w stu procentach.
Zespół muzyczny Totus Tuus II prowadzę z bratem Karolem przy parafii Matki Boskiej Częstochowskiej i św. Kazimierza na dolnym Brooklynie. Jest głośniejszą, rockowo-bluesową formą modlitwy zawierzenia, uwielbienia i dziękczynienia Panu Bogu i Bogurodzicy Maryi. I co jest ciekawe - im więcej dziękuję, tym więcej pomocy otrzymuję, chociaż obowiązki nie pozwalają mi tyle grać i komponować, ile kilka lat temu.
Uczę ludzi z całego niemal świata
W klasie mam studentów od 17 lat do 75 lat, mogę powiedzieć, że ze wszystkich krajów świata. To jest niesamowite. Ze względu na to każdego dnia, zanim zacznę pracę, staram się przeczytać wiadomości, by móc odpowiedzieć na ewentualne pytania typu: Profesorze, co pan sądzi o Od godziny 10 am do 6 pm jestem tutorem - pomagam studentom mającym problemy z matematyką, fizyką i elektroniką. Wieczorem jestem instruktorem. W tym semestrze wykładam podstawy elektroniki.
Bardzo chciałbym dotrzeć do jak najszerszej grupy młodzieży polonijnej i ich rodziców, aby przekonać ich, że jedyną drogą do lepszego życia jest edukacja. Chciałbym, aby www.FinallyUnderstand.com wyparło strony takie jak Facebook.com, Tweeter.co m itd., które okradają młodzież z drogocennego czasu, siły do pracy i koncentracji na sprawach najważniejszych. Obserwując codziennie statystykę naszej strony oraz studentów w TCI, jestem pełen podziwu, jak dużo uczą się studenci z Indii, Bangladeszu, Pakistanu, Egiptu, Chin. Marzy mi się, aby Polacy byli na czele tej listy.
Sukces moich studentów jest moim sukcesem
Miałem bezdomnego studenta. Jego adresem był adres szkoły. Brał dużo przedmiotów i pilnie się uczył. Skończył szkołę i dostał pracę jako elektryk. Jest szczęśliwy, zaprosił mnie na lunch i pochwalił się swoimi osiągnięciami.