Ukraiński generał o sytuacji na granicy z Białorusią. Rosyjscy żołnierze wyjechali, ale trzeba zachować czujność na wypadek prowokacji lub dywersji
Białoruś od początku wojny na Ukrainie jest jednym z nielicznych zdecydowanych sojuszników Władimira Putina. Początkowo obawiano się, że wojska Alaksandra Łukaszenki bezpośrednio włączą się do wojny, przekraczając granicę na północy Ukrainy, jednak nadal się tak nie stało. Białoruski dyktator jedynie wspiera Putina agresywną retoryką oraz udostępnia mu terytorium Białorusi do przeprowadzania ataków na Ukrainę, przyjął do siebie również wagnerowców po buncie w Rosji, a ludzie Jewgienija Prigożyna przeprowadzali szkolenia dla ludzi Łukaszenki. Jak wygląda sytuacja obecnie? Czy istnieje realne zagrożenie wkroczeniem wojsk Alaksandra Łukaszenki lub połączonych sił Rosji i Białorusi? W tej kwestii zabrał głos dowódca Połączonych Sił Zbrojnych Ukrainy generał Serhij Najew.
„Obecnie wszystkie rosyjskie jednostki lądowe zostały całkowicie wycofane z Białorus"
Jak stwierdził wojskowy, sytuacja na granicy białorusko-ukraińskiej jest obecnie pod kontrolą, ale nie można wykluczyć zmian. Ponadto według Serhija Najewa na Białorusi nie ma już wojsk rosyjskich. „Obecnie wszystkie rosyjskie jednostki lądowe zostały całkowicie wycofane z Białorusi i znajdują się w rezerwie połączonego zgrupowania wojsk Rosji, którego części prowadzą ofensywę na kierunku kupiańsko-łymańskim” - powiedział Najew. "Biorąc pod uwagę, że Rosja nie osiągnęła celów strategicznych, to w przyszłości nie można wykluczyć, że będzie szukała nowych powodów do wznowienia intensywnych działań na północnym kierunku. Tak więc nie można wykluczyć organizowania prowokacji i dywersji na granicy ukraińsko-białoruskiej" - dodał generał.