Dzikie indyki atakują Kanadę, władze radzą, by mieszkańcy dali odpór ptactwu przy użyciu parasoli. Inwazja indorów stała się faktem
Dzikie zwierzęta zadomowione w miastach to zjawisko, które nikogo już nie zaskakuje. W Polsce po ulicach nierzadko chodzą zwłaszcza dziki. Było głośno o jednym poważnym ataku dzika na kobietę w Gdyni, ale prawie zawsze wystarczy zachować ostrożność, by nikomu nic się nie stało po spotkaniu z dzikiem. Dużo gorzej było ostatnio na Słowacji, gdzie po ulicy biegał niedźwiedź i atakował przechodniów. Tymczasem Kanada zmaga się z miejską inwazją zupełnie innych zwierząt, a mianowicie... dzikich indyków. Jeszcze w latach 80. ubiegłego wieku naukowcy na nowo wprowadzili ten gatunek, całkiem wytrzebiony wcześniej przez polowania, do środowiska. A Indyki rozmnożyły się aż do przesady i dziś stanowią poważny problem mieszkańców Kanady.
"Są silnie zmotywowane do szukania kur, z którymi mogą się łączyć, a wobec wszystkiego, co uznają za konkurencję, mogą stać się agresywne"
Dzikie indyki opanowały miasta, zakradają się do ludzkich siedzib i potrafią pogonić dorosłego mężczyznę. Ludzie często wzywają policję do naindyczonych ptaków grasujących pod domami czy na parkingach podziemnych. Po sieci krąży film pokazujący mężczyznę gonionego przez indyka. O sprawie piszą liczne media, w tym CBC News. Tadeusz Spławiński, biolog i badacz z CWT Federation powiedział: "Zasadniczo stają się bardziej agresywne w okresie godowym. Są silnie zmotywowane do szukania kur, z którymi mogą się łączyć, a wobec wszystkiego, co uznają za konkurencję, mogą stać się agresywne". Burmistrz Louiseville Yvon Deshaies powiedział: „Jeśli zajdzie taka potrzeba, ustanowię specjalne prawo. Tu, w Louiseville, nie indyki stanowią prawa” – powiedział niczym szeryf w westernie i ostrzega, by nie zbliżać się do indorów, nie karmić ich i w razie czego straszyć je... parasolami!