Sekretarz generalny NATO Mark Rutte: Rosja zagraża NATO, a my nie jesteśmy gotowi na to, co nas czeka "za cztery do pięciu lat"
Kolejni wysoko postawieni europejscy urzędnicy państwowi mówią o realnej możliwości wojny. NATO musi zwiększyć wydatki na obronność, bo nie jesteśmy gotowi na to, co nas czeka "za cztery do pięciu lat". Tak mówił niedawno sekretarz generalny NATO Mark Rutte podczas konferencji zorganizowanej przez think tank Carnegie Europe. Europa musi "przełączenia sposób myślenia na tryb wojenny" - nie owijał w bawełnę holenderski polityk. Wygląda na to, że według Marka Rutte w 2028, a najdalej w 2029 może wybuchnąć wojna większa, niż wojna na Ukrainie. Sekretarz generalny NATO jednoznacznie wskazał na Rosję jako na źródło zagrożenia, ale mówił i o Chinach, które "znacznie zwiększają swoje siły, w tym broń nuklearną", zaś ich powodzenie w próbach dotarcia do kluczowej infrastruktury państw NATO "mogłoby sparaliżować nasze społeczeństwa". Ostrzegł też, że Rosja odbudowuje swoje militarne siły "znacznie szybciej, niż przewidywaliśmy".
Szef niemieckiego wywiadu też uważa, że do 2029 roku włącznie, Rosja będzie gotowa na zaatakowanie Zachodu
Niedawno bardzo podobnie wypowiadał się o wojennym zagrożeniu dla NATO ze strony Rosji szef niemieckiej Federalnej Służby Wywiadowczej (BND) Bruno Kahl. "Konfrontacja militarna staje się możliwą opcją dla Kremla" - stwierdził pod koniec listopada podczas spotkania zorganizowanego przez Niemiecką Radę Stosunków Zagranicznych, cytowany przez portal tygodnika "Zeit". Szef niemieckiej Federalnej Służby Wywiadowczej uważa, że do końca dekady, czyli do 2029 roku włącznie, Rosja będzie gotowa na zaatakowanie krajów Zachodu. Zdaniem Kahla Putin może wysłać "zielone ludziki" do krajów bałtyckich, czyli Litwy, Łotwy i Estonii, a pretekstem byłaby tak jak w przypadku Ukrainy rzekoma konieczność ochrony tamtejszej ludności rosyjskojęzycznej.