USA. Para nie zgłosiła śmierci dziecka, żeby być z nim jak najdłużej
Tak makabrycznej historii policjanci z Południowej Dakoty jeszcze nie słyszeli. Jak donosi "New York Post", Aleksander Kurmojarow i Mandie Miller w ciągu trzech ostatnich miesięcy przemierzyli swoją przyczepą drogę z Waszyngtonu do rezerwatu rdzennych Amerykanów Pine Ridge w Południowej Dakocie. Przez ten cały czas w aucie wozili ze sobą ciało swojej 8-letniej, przybranej córki. Dopiero niedawno skontaktowali się z koronerem. Ten z kolei zawiadomił policję, a funkcjonariusze szybko wyśledzili parę. W przyczepie znaleźli zwłoki dziewczynki.
Rodzice 8-latki zatrzymani. Jej zwłoki wozili w przyczepie
Rodzice złożyli sprzeczne zeznania. Mandie Miller przyznała, że mała zmarła 10 września, z kolei Kurmojarow utrzymywał, że dziecko umarło w okolicach Halloween, czyli z końcem października. Para ostatecznie przyznała, że 8-latka nie żyje od trzech miesięcy. Twierdzą, że nie zgłaszali sprawy odpowiednim służbom, ponieważ bardzo chcieli spędzić z nią jak najwięcej czasu, a obawiali się, że policjanci zabiorą im zwłoki dziewczynki. Ich sprawą zajmie się teraz sąd. Wciąż nie wiadomo, w jaki sposób dziecko zmarło.