Odpowiedzi na to pytanie prawdopodobnie nie da się już uzyskać. Tymczasem rodzina i przyjaciele 29-letniego Damiana Dymki, niezwykle uczynnego i lubianego pielęgniarza pracującego w New Jersey, są wstrząśnięci nie tylko śmiercią mężczyzny, ale całym przebiegiem tragedii, do której doszło w ostatnie Halloween. Dymka, przebrany w halloweenowy kostium wracał nad ranem z imprezy. Szedł poboczem drogi, gdy nagle wjechał w niego kierujący hondą policjant Louis Santiago. Funkcjonariusz był po służbie, wcześniej najprawdopodobniej wypił w barze kilka drinków. Sięgając po telefon zjechał na pobocze i uderzył w Damiana. Jak podaje "NBC News", początkowo myślał, że potrącił dzikie zwierzę i odjechał z miejsca wypadku, jednak wielokrotnie tam wracał. W końcu, razem ze swoim kuzynem, Albertem Guzmanem, z którym jeździł autem feralnej nocy, zapakował ciało Polaka na tylne siedzenie samochodu i zawiózł je do domu rodziców. Zgodnie z ustaleniami prokuratury, matka Santiago miała mu polecić, żeby odwiózł zwłoki z powrotem na drogę. Podała mu też ręcznik, żeby zmył z siebie krew Damiana. O tym, by zadzwonić po policję i spróbować udzielić pomocy Polakowi, pomyślał dopiero ojciec policjanta, także funkcjonariusz. Było już jednak za późno.
CZYTAJ TAKŻE: Dziennikarka aresztowana po słowach o prezydencie! Po prostu zacytowała przysłowie
Szok! Pijany policjant potrącił 29-letniego Damiana? Jego zwłoki woził na tylnym siedzeniu!
Santiago został znaleziony przez służby, gdy stał przy swoim aucie. "Ciało Dymka znajdowało się na tylnym siedzeniu. Santiago opisał co się stało i przyznał się do uderzenia ofiary swoim samochodem” - wynika z treści oświadczenia złożonego w sądzie miejskim w Bloomfield, które cytuje PAP. Zaskakujące jest jednak to, że mimo iż policjant przyznał się do tego, co zrobił, a także wyraźnie wyglądał na pijanego, nie zatrzymano go od razu. Nie zbadano go nawet alkomatem. „Jeśli funkcjonariusze, którzy byli na miejscu, nie mają na to dobrego wyjaśnienia, na przykład, że alkomat nie działał lub z jakiegoś powodu go nie mieli, to jedyne wyjaśnienie, które przychodzi mi do głowy, to to, że wykazali się tzw. uprzejmością zawodową" - skomentowała profesor nauk policyjnych w John Jay College of Criminal Justice w Nowym Jorku, Maria Haberfeld.
CZYTAJ TAKŻE: Do końca tygodnia Boris Johnson złoży dymisję? Szokujący raport o imprezach na Downing Street
Louis Santiago usłyszał w sumie 12 zarzutów, w tym między innymi lekkomyślne zabójstwo podczas prowadzenia pojazdu i narażenie na niebezpieczeństwo rannej ofiary. Tym razem nie przyznał się do winy. Zarzuty usłyszeli także matka Santiago oraz jego kuzyn. Ich oskarża się o „rzekome manipulowanie dowodami i inne wykroczenia”.
CZYTAJ TAKŻE: Nowy podwariant Omikronu! Zaraża nawet ozdrowieńców, rozprzestrzenia się błyskawicznie