Rekin, który został niemal pożarty żywcem przez inne, już został okrzyknięty "rekinem zombie". Świadkiem całego zdarzenia był 35-letni dr Mario Lebrato, który wraz z grupą innych naukowców, wypuszczał go do morza u wybrzeży Hiszpanii. Jak donosi "The Sun", gdy drapieżnik znalazł się może dwa metry pod wodą, wokół niego bardzo szybko pojawiły się inne osobniki i z miejsca zaczęły go atakować. Według relacji naukowca, były to najprawdopodobniej żarłacze tępogłowe, ważące nawet 300-400 kg. Rekiny dosłownie wyszarpały dolną część ciała drapieżnika, który dopiero co trafił do wody, a który mimo wszystko wciąż zaciekle się bronił, atakował agresorów i w końcu odpłynął. Jak informował dr Lebrato, krwawy incydent trwał około 20 minut.
CZYTAJ TAKŻE! Pilne! Szczepionka przeciw koronawirusowi zarekomendowana dla dzieci w wieku 5-11 lat
Dr Lebrato przyznał, że o ile nie dziwi go to, że rekiny zaatakowały osobnika swojego gatunku, bo ich skłonności do kanibalizmu są potwierdzone, o tyle jest zaskoczony, że widział to na własne oczy i zdołał to udokumentować, bo taka możliwość zdarza się niezwykle rzadko.
CZYTAJ RÓWNIEŻ! Św. Mikołaj całuje swojego chłopaka. Ta reklama poczty chwyta za serce! [WIDEO]